Zaskakującą formę promocji swego lidera wybrała jedna z pomagających mu w kampanii pań, marząca o zmianie na stanowisku legionowskiego prezydenta. Zachęcać do poparcia kandydatury Bogdana Kiełbasińskiego postanowiła ona bowiem… przez telefon, wysyłając do ludzi „motywacyjne” esemesy.
Jaka była skala tej komórkowej operacji, to wiedzą tylko jej realizatorzy. Nam udało się ustalić, że po pierwszej turze wyborów samorządowych agitacyjne wiadomości tekstowe dotarły do części pracowników miejskiego ratusza. Co akurat nie dziwi, gdyż: a) ich podpisaną z imienia i nazwiska autorką jest zatrudniona tam ongiś na jednym z kierowniczych stanowisk urzędniczka, b) zawarty w esemesie przekaz wydaje się być skierowany właśnie do jej dawnych koleżanek i kolegów. A jaki on ma z grubsza charakter? Ano, rzec można, pokojowy.
Chcąc rozwiać ewentualne obawy ludzi, którzy zmiany szefa nie pragną, autorka wspaniałomyślnie ich uspokaja, zgrabnie przemycając krytykę dawnego pryncypała (pisownia oryginalna): „Bogdan nie zamierza robic czystki w ratuszu, za to zagwarantuje prace w atmosferze zyczliwosci, bez szczucia ludzi na siebie i podzialu na „swoich” i reszte”. Gdyby ktoś wciąż jeszcze miał wątpliwości, że Bogdan to swój chłop, spin doktorka ordynuje adresatom inne argumenty. „To czlowiek, ktory nie chce obudowac sie ukladami zaleznosci, jest uczciwy i szanuje ludzi. Znam go od lat i mam do niego zaufanie. Dla niego wazna jest jakosc naszego zycia w Legionowie, a nie zbudowanie zaplecza politycznego i przyspawanie do stolka” – w tym momencie kolejne kamyki wpadły do wypielęgnowanego prezydenckiego ogródka…
Najlepsze niefortunna kandydatka do rady miasta zostawiła na koniec, zachęcając odbiorców do marzeń o idyllicznej przyszłości pod panowaniem nowego ratuszowego bossa. Do marzeń i postawienia symbolicznego krzyżyka na jego rywalu. Symbolicznego, bo ten prawdziwy, na karcie do głosowania, powinien dostać wiadomo kto… „Wyobraz sobie, ze mozesz miec szefa, ktory nie jest oblesnym dziadersem, traktuje Cie z szacunkiem, bierze Twoje zdanie pod uwagę, docenia Twoja prace i pomysly. Ta zmiana jest mozliwa, jesli tylko zaglosujesz na Bogdana i przekonasz kolezanki, kolegow oraz swoich bliskich, by zrobili to samo”.
Czy rzeczywiście tak uczynią, to wiedzą tylko oni. Tym niemniej ktoś tu komuś coś już chyba jednak zrobił: niedźwiedzią przysługę.