fot. arch.

W dwóch ostatnich kolejkach II ligi koszykarze Legionu ponieśli dwie kolejne porażki. O ile nieznaczna przegrana z liderem ujmy legionowianom nie przynosi, szkoda zwłaszcza punktu straconego na rzecz siódmej w tabeli warszawskiej Isetii, której ekipa z Areny ulec wcale nie musiała.

W środowy wieczór (17 stycznia), w osiemnastej kolejce spotkań, rywalizująca w grupie B drużyna Legionu pojechała „za miedzę”, aby zmierzyć się z Isetią Białołęka Warszawa. Po przegranej z Turem goście bardzo chcieli poprawić sobie nastroje, ale zabrali się do tego dość niemrawo. I w efekcie po pierwszej kwarcie tracili do miejscowych siedem punktów. W drugiej wzięli się jednak do pracy, dzięki czemu po jej zakończeniu owa strata zmalała do zaledwie dwóch „oczek”. To oznaczało, że ten zacięty, wyrównany pojedynek po przerwie zacznie się właściwie od nowa. Trzecia kwarta sytuacji wiele jednak nie zmieniła, bo zakończyła się polubownym remisem. Chcąc zwyciężyć w stolicy, ostatnią część meczu podopieczni Łukasza Pacochy musieli więc co najmniej trzema punktami wygrać. Niestety, dobrze to wiedzący gospodarze „przypomnieli” sobie swoją dyspozycję z pierwszej kwarty i tę czwartą również przekonująco rozstrzygnęli na swoją korzyść, wygrywając całe środowe spotkanie 82:73.

Trzy dni później legionowian czekało jeszcze trudniejsze wyzwanie, w sobotę przyjechał bowiem do nich lider rozgrywek, pruszkowski Znicz Basket. Stosunkowo szybko potwierdzając zresztą, że na szczycie tabeli znajduje się nieprzypadkowo. O ile pierwszą kwartę goście wygrali tylko sześcioma punktami, w drugiej wręcz rozjechali bezradną momentami ekipę Legionu. Wynik 21:9 mówi sam za siebie. Co zaś w długiej przerwie mówił do swoich zawodników trener Pacocha, nie wiadomo. Pewne jest tylko to, że z szatni wyszli oni gotowi do podjęcia pościgu za pewnymi swego pruszkowianami. I był to pościg, trzeba przyznać, całkiem udany. Trudno ocenić, na ile stanowił on pokłosie zwolnionych obrotów oszczędzającego siły lidera, a na ile większych starań legionowian, ale trzecią i czwartą kwartę gospodarze wygrali, łącznie odrabiając do rywala jedenaście punktów. Całkiem sporo, lecz o kilka za mało, aby na parkiecie sprawić sensację i graczy Znicza sportowo zgasić.

W następnej kolejce, w niedzielę 28 stycznia, trzynasty w tabeli Legion pojedzie do Ostrowi Mazowieckiej, gdzie zmierzy się z tamtejszym, depczącym mu po piętach Sokołem Grupa Avista. Początek spotkania zaplanowano na godz. 18.00.

Isetia Białołęka Warszawa – KS Legion Legionowo 82:73 (26:19, 12:17, 20:20, 24:17)

Punkty dla Legionu zdobywali: Çalişkan – 20, Motel – 14, Grzeliński – 10, Słoniewski – 9, Rudko – 6, Nieporęcki – 5, Kus – 4, Orłowski – 3, Nyckowski – 2.
KS Legion Legionowo – Znicz Basket Pruszków 79:86 (16:22, 9:21, 24:20, 30:23)

Punkty dla Legionu zdobywali: Kus – 25, Motel – 16, Orłowski – 12, Słoniewski – 11, Nieporęcki – 6, Çalişkan – 4, Lewandowski 3, Rudko – 2.

Poprzedni artykułLodowata przestroga
Następny artykułWyciągnięty z płomieni
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.