fot. PIK w Legionowie

Ostatnie tegoroczne spotkanie w ramach Kina Otwartego stojąca za projektem pod tą nazwą Powiatowa Instytucja Kultury przygotowała w wielkim, iście oscarowym stylu. Głównie za sprawą pokazanej z tej okazji niezwykłej filmowej adaptacji powieści „Chłopi”, mającej wedle specjalistów z branży szansę, i to w kilku kategoriach, sięgnąć po najsłynniejszą statuetkę w świecie show biznesu.

Jak każda projekcja w popularnym PIK-owym cyklu, również ta wtorkowa (12 grudnia), zorganizowana w zaprzyjaźnionym legionowskim kinie Helios, stanowiła wstęp do spotkania ze specjalnie zaproszonym gościem. Tym razem była nim historyczka sztuki Bożena Pysiewicz, która prowadzącej rozmowę dziennikarce filmowej Dorocie Chrobak oraz licznie zgromadzonej publiczności opowiedziała między innymi o malarskich inspiracjach (głównie z okresu Młodej Polski – przyp. red.) widocznych w najnowszej zekranizowanej wersji powieści Władysława Reymonta. A było o czym mówić, bo wyreżyserowane przez Dorotę Kobielę Welchman i Hugh Welchmana dzieło zrealizowano w technice animacji malarskiej, od pierwszego kadru przykuwającej uwagę widza i zostawiającej więcej niż „zwykłe” filmy miejsca dla wyobraźni. Przy czym uczcie dla oczu towarzyszy równie smakowity poczęstunek dla uszu odbiorców. Muzyka, za którą odpowiadał Łukasz L.U.C. Rostkowski, zgrabnie łączy ludową tradycję ze współczesnymi brzmieniami, potęgując budowany przez fabułę i czołowych polskich aktorów klimat.

Jak dotąd ta wyjątkowa produkcja zachwyciła widzów i krytyków niemal na całym świecie. Dość wspomnieć, że „Chłopi” powalczą o Oscara choćby w tak prestiżowych kategoriach jak: Najlepszy Film, Najlepszy Film Międzynarodowy, Najlepszy Film Animowany, Najlepszy Scenariusz Adaptowany, Najlepsza Muzyka Filmowa i Najlepsza Piosenka Oryginalna („Koniec Lata”). I wiele wskazuje na to, że z oglądanej na całym świecie gali twórcy „Chłopów” nie wrócą z niczym…

Poprzedni artykułNastolatek pod kołami
Następny artykułWydmuchał trójkę
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.