Na początku listopada, w chłodne niedzielne popołudnie, legionowscy bibliotekarze zaprosili mieszkańców do „Diabelskiego kręgu”. A dokładniej rzecz ujmując, na sympatyczne spotkanie z Przemysławem Borkowskim – autorem powieści pod takim właśnie, mrocznym i zwiastującym jej klimat tytułem.

Dla organizatorów, lecz także dla wielu uczestników, listopadowe wydarzenie było tyleż miłym, co oczekiwanym nawiązaniem do cyklicznie swego czasu odbywających się w Poczytalni „Czwartków z kryminałem”. – Jedną z aktywności, które podejmuje nasza biblioteka, tak jak podejrzewam większość bibliotek w Polsce, są spotkania autorskie ze znanymi pisarzami. Dzisiaj na tapecie Przemysław Borkowski, znany nie tylko ze swoich pisarskich umiejętności, ale też z Kabaretu Moralnego Niepokoju – bez niepokoju zdradza Tomasz Talarski, dyr. Miejskiej Biblioteki Publicznej w Legionowie.

Dostępny w Poczytalni w nader promocyjnej cenie „Diabelski krąg” miał swoją premierę 25 października br. Ta świetnie przyjęta powieść, zdaniem samego pisarza – jego najlepsza, stanowi czwartą część cyklu z prokurator Gabrielą Serdyńską w roli głównej. To bohaterka, włącznie z imieniem, wzorowana na żonie autora. Będącej zarazem pierwszą czytelniczką, a także recenzentką jego książek. – Ale zupełnie dobrze da się ją czytać oddzielnie. I nawet można rozpocząć od tej książki przygodę z moją twórczością, bo jest to zupełnie samodzielna opowieść, w której bohaterkę poznajemy nawet nieco lepiej niż w poprzednich częściach. Tak więc spokojnie, co polecam, można zacząć od tego – radzi Przemysław Borkowski.

W „Diabelskim kręgu” prokurator Seredyńska, przebywając na urlopie, zaczyna prowadzić nieoficjalne śledztwo. My zaś, przebywając w pracy, postanowiliśmy zapytać znanego kabareciarza, jak to się stało, że równolegle zaczął podążać literacką ścieżką. – Te drogi w zasadzie były cały czas obok siebie, bo ja zawsze chciałem zostać pisarzem. Na wydział polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie razem z kolegami założyliśmy Kabaret Moralnego Niepokoju, poszedłem tak naprawdę po to, aby być pisarzem, a nie kabareciarzem. I od bardzo długiego czasu realizuję tą swoją pierwszą pasję i pierwszą miłość, już chyba z dziesięć lat wydając książki. Tak więc dla mnie są to dwie równorzędne drogi życiowe, dwie takie same pasje i dwa zawody – tak już chyba mogę teraz powiedzieć.

W tym, przynajmniej chronologicznie, drugim zawodzie Przemysław Borkowski też, jak dotąd, nie sprawia zawodu. Potwierdził to również Grzegorz Wysocki, dziennikarz i publicysta, który poprowadził spotkanie w Poczytalni. Już na wstępie uderzył się on w piersi, ze skruchą przyznając, że jako autor powieści kryminalnych Przemysław Borkowski bardzo pozytywnie go zaskoczył. Samego kabareciarza, nawykłego przecież do braw, takie opinie, co zrozumiałe, niezwykle cieszą. – Więcej satysfakcji daje uznanie czytelników, bo na nie pracuję sam. Książka to jest rzecz, którą od początku do końca tworzę ja. W tym się najbardziej realizuję i to jest moje ukochane dziecko. Natomiast kabaret to praca zbiorowa, więc te wszystkie pochwały i zachwyty spływają na nas wszystkich. Ale ona oczywiście też daje mnóstwo satysfakcji. Z jednej strony trudno to porównać, bo występ na scenie to jest niewiarygodna adrenalina i bardzo to lubię – ponieważ książka nie daje aż tak dużych emocji skumulowanych w jednym czasie, ale z drugiej strony są to w jakiś sposób rzeczy podobne. I tu, i tu jest rozrywka. I tu, i tu bardzo ważni są widzowie czy też czytelnicy oraz informacja zwrotna, którą się od nich dostaje. Z mojej perspektywy nie ma aż tak dużej różnicy pomiędzy tymi dwiema działalnościami.

Sporo natomiast dzieli spektakl kabaretowy od autorskich spotkań z czytelnikami. Lecz i na tych drugich Przemysław Borkowski też czuje się jak ryba w wodzie. – Często się spotykam z taką reakcją, że ludzie nie wiedzą, przychodząc na moje spotkania, że jestem „tym panem z kabaretu”. I dopiero orientują się, kiedy widzą moją twarz. Ale raczej nie oczekują ode mnie dowcipów. Na tego typu spotkania przychodzi z reguły publiczność troszkę inna – czytelnicy. I oni chcą porozmawiać z pisarzem. Muszę jednak przyznać, że te lata praktyki w kabarecie spowodowały, że potrafię zapanować nad publicznością, potrafię czasami powiedzieć coś śmiesznego, no i wykorzystuję tę umiejętność również podczas spotkań autorskich.

Okazją do odbywania kolejnych stanie się być może nowa książka. Współzałożyciel legendarnego już kabaretu jest właśnie w połowie pracy nad następną, tym razem całkiem odrębną powieścią kryminalną. Chce ją dokończyć jeszcze w tym roku, a wydać już wiosną. Jak zapowiada, także po jej lekturze czytelnikom nie będzie do śmiechu…

Poprzedni artykułWjechał mu w tył
Następny artykułObywatelskie zatrzymanie
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.