Do mniej więcej połowy sobotniego spotkania w Lublinie koszykarze drugoligowego Legionu Legionowo mogli czuć się panami sytuacji. Później, z sobie tylko znanych przyczyn, zaprzepaścili jednak wyborną szansę na przekonującą, bardzo im teraz potrzebną wygraną i ulegli miejscowemu Startowi czterema punktami.

W ósmej kolejce rozgrywek w grupie B notujący ostatnio słabsze wyniki legionowianie zmierzyli się na wyjeździe ze Startem Lublin. Wejście w sobotni (28 października) mecz mieli wręcz wymarzone. O ile wyrównaną pierwszą kwartę wygrali tylko dwoma punktami, w drugiej poszli za ciosem i okazali się lepsi od miejscowych aż o czternaście „oczek”! Dzięki temu w połowie rywalizacji mieli ich w zapasie tyle, że spokojnie mogli zacząć myśleć o wywiezieniu z Lublina kompletu punktów. I chyba, niestety, zatracili się w tym myśleniu zbyt mocno…

Po powrocie na parkiet gospodarze podkręcili tempo, po czym z dużym zapałem wzięli się do odrabiania strat. A ponieważ Legion praktycznie stanął w miejscu, w trzeciej kwarcie Start osiągnął swój cel i po jej zakończeniu na tablicy wyników był remis po 70. Chociaż w ostatniej odsłonie sobotniego spotkania podopieczni Antonio Daykoli nieco się przebudzili, rozpędzona ekipa z Lublina dopięła swego, wygrywając ją czterema punktami, a cały mecz 94:90. I legionowianie mogli sobie pluć w brody, że Start przeskoczył ich w tabeli, oni zaś wracają do domu na tarczy…

Następny ligowy pojedynek Legion również rozegra na wyjeździe, tym razem w Łowiczu. W niedzielę 12 listopada jego rywalem będzie tamtejszy, świetnie spisujący się w tym sezonie KS Księżak. Początek spotkania o godz. 18.00.

Start Lublin – KS Legion Legionowo 94:90 (22:24, 16:30, 32:16, 24:20)

Punkty dla Legionu zdobywali: Przemysław Lewandowski – 24, Daniel Nieporęcki – 18, Przemysław Słoniewski – 11 Çağlar Çalişkan – 10, Jakub Śliwiński i Kaj Zarzycki – po 6, Mikołaj Motel i Adam Nyckowski – po 5, Kuba Orłowski – 3, Stanisław Kaczmarczyk – 2.

Poprzedni artykułGrzbietowy początek
Następny artykułPotrącona na pasach
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.