fot. arch.

Wybierając się w miniony weekend do Puław, na mecz z tamtejszymi Azotami, szorujący po dnie tabeli ORLEN Superligi szczypiorniści Zeptera KPR Legionowo faworytami, co zrozumiałe, nie byli. Nie sprawili też w tym pojedynku sensacji. Aspirujący do ligowego podium gospodarze bez większych problemów wygrali z beniaminkiem 38:28.

Pomimo „zaocznego” skazania na porażkę, sobotni (7 października) mecz w Puławach mazowszanie zaczęli znakomicie – od prowadzenia 2:0 po dwóch trafieniach Krystiana Wołowca. Dążącym do wyrównania miejscowym Zepter KPR dał się dopaść dopiero w siódmej minucie, przy stanie 4:4. I chociaż po chwili legionowianie znów objęli prowadzenie, później Azoty trafiły trzy razy z rzędu, po raz pierwszy (i jak się okazało, ostatni…) wychodząc w tym pojedynku na prowadzenie. A po kilku minutach dość wyrównanej gry – w dużej mierze dzięki dużej skuteczności Rafała Przybylskiego, na którego powstrzymanie gracze Zeptera nie potrafili znaleźć sposobu – zrobiły to ponownie, w 18 minucie odskakując na 14:9. Takiej przewagi podopieczni trenera Michała Prątnickiego zniwelować nie byli już w stanie i pierwszą połowę meczu przegrali 12:17.

Kilka minut po rozpoczęciu drugiej części spotkania pewni siebie miejscowi jeszcze zwiększyli prowadzenie (21:13). Zawodnikom KPR-u, zbyt wolno rozgrywającym piłkę w akcjach ofensywnych, coraz trudniej było sforsować szczelną obronę doświadczonego, lepszego pod każdym względem rywala. Najlepiej szło im to po kontrach, kiedy ta nie zdążyła się jeszcze dobrze zorganizować. Tyle że i zdobywanych goli, i sportowej klasy mieli jednak przyjezdni zbyt mało, aby móc puławian chociaż trochę postraszyć. Olbrzymia ambicja oraz wola walki po raz kolejny nie wystarczyły i w ósmej kolejce ORLEN Superligi legionowski zespół zanotował ósmą porażkę z rzędu, tym razem dziesięcioma bramkami. – Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz, ale chcieliśmy poszukać swoich szans, bo potrzebujemy punktów. Chcieliśmy powalczyć, żeby pokazać, że robimy postępy w tej lidze. Straciliśmy jednak zdecydowanie za dużo bramek, żeby móc podjąć walkę – powiedział po sobotnim spotkaniu Michał Prątnicki.

Kolejne superligowe starcie jego drużyna zaliczy w najbliższą sobotę we własnej hali. Tego dnia do Areny przyjedzie dziesiąta w tabeli, mająca na koncie dziewięć punktów ekipa Arged Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wlkp. Początek meczu o godz. 18.00.

KS Azoty-Puławy – Zepter KPR Legionowo 38:28 (17:12)

Azoty: Tsintsadze, Zembrzycki, Borucki – Jarosiewicz 8, Przybylski 8, Adamski 6, Marciniak 5, Burzak 2, Fedeńczak 2, Janikowski 2, Ostroushko 2, Antolak 1, Konieczny 1, Zarzycki 1, Zivkovic, Jaworski. Kary: 6 min.
KPR: Zacharski, Szkałucki – Chabior 6, Lewandowski 5, Bogudziński 4, Maksymczuk 3, Wołowiec 3, Brzeziński 2, Ciok 2, Brinovec 1, Laskowski 1, Pawelec 1, Tylutki, Kostro, Klapka, Fąfara. Kary: 8 min.

Poprzedni artykuł„Główka” pracuje
Następny artykułDoliczona porażka
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.