fot. arch.

Ledwo co opadł bitewny pył po zamieszaniu z przeładownią odpadów, która miała powstać na peryferiach Legionowa, a niemal natychmiast, tuż obok, wyłoniły się z niego zarysy kolejnej tego typu inwestycji. Tyle że tym razem umiejscowionej na terenie gminy Wieliszew. I chociaż pozostaje ona jeszcze w sferze planów, od razu jest z nią kłopot. Bo zamiast podzielić się wiedzą na temat szczegółów całego przedsięwzięcia, tamtejsi urzędnicy chowają się za wysypiskiem paragrafów.

Na początek trochę najnowszej historii. Kiedy 30 stycznia br. Wójt Gminy Wieliszew wystosował do Prezydenta Miasta Legionowo oficjalne pismo, w którym wnosił o udostępnienie kopii decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla punktu przeładunku i magazynowania odpadów przy ul. Sikorskiego, a także kilku innych dokumentów, na odpowiedź nie czekał długo. Wszystkie je otrzymał 28 lutego. A co się stało z całą powyższą, skądinąd stojącą na solidnym ekologiczno-ekonomicznym fundamencie inwestycją, wiadomo: na skutek protestów społecznych, po przemyśleniu wszystkiego raz jeszcze, legionowscy samorządowcy się z niej wycofali.

Kilka miesięcy później, dowiedziawszy się o postępowaniu zakończonym decyzją Wójta Gminy Wieliszew z 18 lipca br. o środowiskowych uwarunkowaniach dla prywatnego przedsięwzięcia zakładającego „Prowadzenie punktu zbierania odpadów w Łajskach przy ul. Sikorskiego, na części działki ewidencyjnej nr 748/5 (obręb Łajski, gmina Wieliszew)”, zastępca prezydenta Legionowa – pismem z 27 lipca – poprosił tamtejszego wójta o zestaw dokumentów bliźniaczo podobny do tego, jakiego Paweł Kownacki domagał się pół roku wcześniej. Reakcja wieliszewskiego urzędu gminy była niemal błyskawiczna. Sęk w tym, że treść otrzymanego pisma wprawiła Marka Pawlaka w lekkie osłupienie. Został w nim bowiem zawiadomiony, „iż Prezydent Miasta Legionowo nie jest upoważniony do występowania do urzędu gminy z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej z uwagi na to, iż wymianie informacji między instytucjami służą odrębne przepisy, co potwierdza orzecznictwo sądowe”. Dalej autorka pisma, z upoważnienia wójta Sekretarz Gminy Wieliszew, przywołała stosowny wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. I zakończyła: „W związku z powyższym brak jest przesłanki formalnej do rozpatrzenia wniosku”.

No więc jak to w końcu jest: kiedy wójt pisał do prezydenta „przesłanka formalna” istniała, a kiedy prezydent pisze do wójta, nagle zniknęła? Dlaczego wieliszewski urząd zasłania się pojedynczym wyrokiem NSA, mając świadomość, że z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej wystąpić może każdy, nawet go nie podpisując, a i tak należy udzielić pytającemu odpowiedzi? Trudno się dziwić, że taka reakcja władz gminy mocno legionowskich włodarzy zaniepokoiła. Pojawiło się wszak uzasadnione podejrzenie, że ktoś w tej całej sprawie coś ukrywa. – Postępowania środowiskowe z zasady są najbardziej jawne i transparentne spośród postępowań prowadzonych w trybie administracyjnym. Transparentne przede wszystkim dla społeczeństwa. Reguluje to ustawa, są też dyrektywy unijne. Tymczasem na bardzo wątłych podstawach odmówiono nam udzielenia odpowiedzi i udostępnienia dokumentacji środowiskowej, do tego przy przedsięwzięciu ewidentnie oddziałującym na sąsiednie tereny. Nie tak powinna wyglądać współpraca samorządów przy tego rodzaju sprawach – komentują wspomniane pismo w legionowskim ratuszu, nieuznanym w rzeczonej sprawie za stronę. I zastanawiają się, czy ten odpadowy projekt w Łajskach nie skrywa przypadkiem jakiejś śmierdzącej tajemnicy…?

Oczekując, że zaciekawi to również naszych czytelników, postanowiliśmy sami sprawdzić, jak to jest w gminie Wieliszew z tą urzędniczą „dyskrecją”. I poprosiliśmy jej pracowników o przesłanie kilku dotyczących śmieciowego punktu dokumentów: wniosku inwestora wraz z załącznikami, karty informacyjnej inwestycji, a także ustaleń organu prowadzącego postępowanie oraz wydanych w jego trakcie opinii, postanowień i decyzji, ze szczególnym uwzględnieniem decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych dla tego przedsięwzięcia. Poprosiliśmy z nadzieją, że wobec mediów „przesłanek formalnych” nie ma i wszystkie papiery (choćby w wersji elektronicznej) otrzymamy. I być może nawet tak się stanie, a nadzieja nie okaże się w tym przypadku matką głupich. Za to bez wątpienia musi ona być także matką cierpliwych. Tak przynajmniej wynika z przysłanej do naszej redakcji, podpisanej przez panią sekretarz, Agnieszkę Mitjans-Szałapską, odpowiedzi. W swej zasadniczej części brzmi ona następująco: (…) decyzja Wójta Gminy Wieliszew z 18 lipca 2023 r. o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia zakładającego „Prowadzenie punktu zbierania odpadów w Łajskach przy ul. Sikorskiego (…)” nie jest prawomocna. Dwa stowarzyszenia złożyły wnioski o uznanie ich za strony. Ich odwołania wraz z całą dokumentacją zostały przekazane do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Warszawie. Po rozstrzygnięciu sprawy i uprawomocnieniu się decyzji dokumenty zostaną udostępnione.

Dopóki tak się nie stanie, tylko wtajemniczeni w szczegóły planowanej inwestycji wiedzą, jakie rodzaje odpadów mają być składowane na tym terenie, na jak długo i skąd będą tam trafiały. Biorąc pod uwagę, że chodzi o działkę o powierzchni czterokrotnie większej od tej, na której miała przeładowywać odpady firma MS-Eko (i oddaloną od najbliższych zabudowań o zaledwie 200 m), trudno jednak – będąc okolicznym mieszkańcem – nie mieć obaw. Biorąc przecież pod uwagę wielkość i związany z nią inwestycyjny potencjał całego terenu, można przypuszczać, że do ulokowanego tam punktu zaczną przyjeżdżać odpady nie tylko z gminy czy powiatu. A tego żyjący w pobliżu ludzie z pewnością by sobie nie życzyli. I nawet najbardziej wygadany samorządowiec, szermując obietnicami i deklaracjami, raczej ich do tego pomysłu nie przekona.

Na koniec znów proponujemy krótki powrót do nieodległej przeszłości. Tym razem w formie cytatu: – Bardzo mi przykro, że odczuwam w wykonaniu pana prezydenta i jego współpracowników nie tylko brak realnego dialogu z naszym, przylegającym bezpośrednio do inwestycji samorządem gminy Wieliszew. To przecież nasi mieszkańcy odczują skutki tej inwestycji. To przez nasz teren będzie przebiegać większość tras transportu odpadów. Odczuwam brak dialogu z mieszkańcami – grzmiał dopuszczony do głosu w trakcie lutowej sesji Rady Miasta Legionowo wójt Paweł Kownacki. Póki co, wiele wskazuje na to, że główny adresat tych słów większość z nich śmiało będzie mógł powtórzyć na sesji wieliszewskiej rady gminy – wtedy, gdy w sprawie śmieci przyjdzie mu pojawić się tam z sąsiedzką rewizytą…

Poprzedni artykułOprawca z dozorem
Następny artykułI po festiwalu
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.