Kontynuując ofensywę przeciwko starym węglowym piecom, zgrani koalicjanci z miejskiego ratusza i spółki KZB Legionowo również w tym roku będą zastępować je rozwiązaniami, które nie są na bakier z ekologią. Głównie tak zwanymi pompami ciepła, przyjętymi przez dotychczasowych użytkowników… bardzo ciepło.

Wraz z postępem technologicznym pojawiają się na rynku urządzenia stanowiące świetną alternatywę dla ogrzewania lokali paliwami stałymi. Pompy ciepła, przypominające budową tradycyjne klimatyzatory, okazały się jedną z opcji idealnie skrojonych na potrzeby zarządzanych przez spółkę KZB Legionowo lokali komunalnych. Tylko w ubiegłym roku, kosztem blisko 90 tysięcy złotych, 39 takich urządzeń z powodzeniem zastąpiło węglowe „kopciuchy”, oszczędzając ich sąsiadom i przykrych zapachów, i zdrowia. Mieszkańcom taka zamiana z reguły była bardzo na rękę. – Biorąc pod uwagę wcześniejszy standard objętych montażem pomp mieszkań, pozbycie się starej, dymiącej „kozy” oznaczało dla eksploatujących je ludzi koniec wielu problemów, a zarazem podniesienie ich standardu życia. Nic dziwnego, że zwykle bez wahania godzili się oni na taką zamianę – uważa Irena Bogucka, prezes spółki KZB Legionowo.

Stosunkowo szybko, szczególnie gdy zaczęły się mrozy, wyszło jaw, że sympatia lokatorów do pomp ciepła ma całkiem solidne, także ekonomiczne podstawy. – Z napływających do nas informacji wynika, że ogrzewanie lokali przy użyciu tych pomp jest tańsze, niż robienie tego w oparciu o węgiel. Potwierdziło się tym samym, że strach ma wielkie oczy i wiele osób niepotrzebnie obawiało się kosztów elektrycznego de facto ogrzewania mieszkań. Poza tym użytkownicy pomp ciepła mają komfort regulowania i utrzymywania w lokalach żądanej temperatury, no a w samych mieszkaniach – dzięki rezygnacji z opału – jest po prostu czyściej – mówi Jerzy Wilczyński, kierownik działu eksploatacyjnego spółki KZB. Dużo dobrego można też powiedzieć o trwałości tych urządzeń. Podlegają one zresztą okresowym przeglądom serwisowym, które w pierwszym roku użytkowania są po stronie gminy, natomiast w kolejnych zajmują się już nimi najemcy.

Z ramienia urzędu miasta w prowadzonej ze spółką KZB krucjacie na rzecz poprawy jakości powietrza biorą udział pracownicy wydziału inwestycji oraz referatu ochrony środowiska. Podział ról w tym ekologicznym boju jest następujący: KZB wskazuje najpilniej wymagające zmian budynki oraz lokale komunalne, a później na bieżąco koordynuje wszystkie prace i pomaga w kontaktach z mieszkańcami. Ratusz z kolei bierze na siebie kwestie związane z finansowaniem i realizacją inwestycji. Zgodnie z tą strategią urzędnicy z miejskiego referatu ochrony środowiska ponownie zwrócili się do spółki KZB z wnioskiem o wytypowanie kolejnych budynków spośród zarządzanych przez nią zasobów komunalnych do wymiany starych węglowych pieców na pompy ciepła. Teraz jednak ten etap zajął mniej czasu niż wcześniej. – Z naszych analiz wynika, że po ubiegłorocznych działaniach na rzecz likwidacji starych pieców takich budynków zostało dosłownie kilka. Jeden z nich jest położony przy ul. Chrobrego 18, gdzie wraz z obiektem przy Chrobrego 18a zamierzamy zainstalować pompy ciepła w siedmiu lokalach mieszkalnych. W tym roku pompy ciepła trafią też do sześciu mieszkań w murowanej kamienicy przy ulicy Narutowicza 6. I to w zasadzie wyczerpuje nasze możliwości, jeżeli chodzi o typowanie budynków, które kwalifikują się do dokonania takiej operacji – dodaje kierownik Wilczyński.

Nawiasem mówiąc, owe możliwości zależą częściowo od samych użytkowników toksycznych pieców. Bo zamiast wyjść naprzeciw ekologii, mogą oni zapalić przed nią czerwone światło. Tak jak mieszkańcy budynku przy ul. Chopina 2a, w przypadku którego pracownicy spółki KZB już dwa razy próbowali „ugryźć” kwestię wstawienia tam pomp ciepła. Nic z tego jednak nie wyszło, bo mieszkańcy pięciu znajdujących się tam lokali kategorycznie sobie tego nie życzą. A tak się niestety składa, że tego rodzaju ekomodernizacja – przynajmniej dopóki przed piecami węglowymi całkiem nie opuści się prawny szlaban – może nastąpić wyłącznie za zgodą najemcy danego mieszkania. Niestety, bo jego – z reguły niepoparte żadnymi konkretnymi argumentami – weto skazuje mnóstwo ludzi na oddychanie pozostałościami tego, co jeden czy drugi właściciel „kopciucha” akurat do niego wrzuci.

Tak czy inaczej, nie zrażając się drobnymi przeszkodami, legionowski ratusz i KZB wspólnie dążą do całkowitego i jak najszybszego pozbycia się z miasta węglowych trucicieli. Także przy użyciu stanowiących dla nich znacznie doskonalszą alternatywę pomp ciepła. A skoro są chęci, znajdują się też pieniądze. – W tegorocznym legionowskim budżecie na zakup oraz montaż pomp ciepła przeznaczono 60 tysięcy złotych. Nasze plany przewidują, że dotyczący tej inwestycji przetarg zostanie ogłoszony w kwietniu tego roku – informuje Marcin Galoch z referatu ochrony środowiska Urzędu Miasta w Legionowie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem (a przy tym nie wmiesza się w jego realizację pandemia), stare, dymiące piece znikną w tym roku z kolejnych trzynastu zarządzanych przez KZB lokali komunalnych. I nie będzie to z pewnością trzynastka pechowa.

Poprzedni artykułEkologia po sąsiedzku
Następny artykułMałość wielkiego formatu
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.