Polanie a polewanie

Uważna obserwacja mieszkańców południa Europy dla tych bardziej z północy bywa czasem krzepiąca niczym promocja w monopolowym. Bo w odróżnieniu od nas, ci tam, po słoneczniejszej stronie mocy, są jacyś tacy dziwni. Przynajmniej z barowego punktu siedzenia. Jak bowiem racjonalnie wytłumaczyć fakt spędzania wieczoru przy jednym cienkim drinku albo – co w naszych szerokościach gastronomicznych może już szokować – mineralnej H₂O? A istnieją takie dziwadła, ba – nacje całe! Dlatego pora wreszcie sprawdzić, jakie jest tej wstrzemięźliwości źródło, po czym je z niej wyleczyć. Inaczej kieliszkowe suchoty gotowe z czasem zainfekować lepiej przedestylowaną część Starego Kontynentu.

Jeżeli przyczyny są natury ekonomicznej, świadczy to o znikomym stopniu zaradności południowców. Spójrzmy, co z zetknięciu z trzeźwą ekonomią uczynili przedsiębiorczy Polacy? Ano wymyślili dwa rozwiązania w bankowości wcześniej nieznane: na zeszyt – używane też w transakcjach bezalkoholowych, oraz ściśle związaną z przelewami metodę na krzywy ryj, pozwalającą gratis go umoczyć. Obie z reguły działają.

Brak chęci do podlewania imprezowego podglebia może też świadczyć o zaniku braterskich uczuć u facetów. To zastanawiające, że nawet po kilku godzinach męskiej harówki nad porannym kacem od śródziemnomorzan wciąż wieje emocjonalnym chłodem – nie obejmują się, nie wyznają sobie uczuć. Zero. Widać nas łączy więź o wiele silniejsza. A właściwie ślinie-jsza, jeśli wziąć pod uwagę wilgotną artykulację bełkoczących Słowian. Jakby tego było mało, ci różni Hiszpanie, Portugalczycy lub Grecy mocno lekkomyślnie podchodzą do życia. Są podejrzanie rozpromienieni i słoneczni. A kto to słyszał tyle się uśmiechać! Normalny, zdrowy na umyśle człowiek, patrz: Polak, winien być bardziej pochmurny. Przecież tylko z ponurą gębą da się na bliźnich patrzeć wilkiem.

Poprzedni artykułKultura spod jasnej gwiazdy
Następny artykułStypendia od prezydenta
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.