Gdy 1 sierpnia Komisarz Wyborczy w Warszawie wygasił mandat Józefa Dziedzica, legionowskiego radnego z osiedla Piaski, chyba mało kto oczekiwał, że ta wieść rozpali tak wielu jego potencjalnych następców. Tymczasem, wzorem bohaterów słynnego westernu, do boju o osieroconą dietę zamierza stanąć siedmiu wspaniałych. I raczej nie zawahają się oni podczas walki sypnąć rywalom piaskiem w oczy.

Jak głosi oficjalny komunikat, wybory uzupełniające do Rady Miasta Legionowo w jednomandatowym okręgu wyborczym nr 5 zarządzono na 3 grudnia br. W tych ostatnich, z 2014 roku, Józef Dziedzic (reprezentujący wówczas stowarzyszenie Nasze Miasto Nasze Sprawy) rywalizował tylko z Łukaszem Konstantynowiczem (KKW Młodzi dla Legionowa). W pojedynku doświadczenia z młodością zwyciężyło to pierwsze, choć nie w cuglach, bo stosunkiem głosów 501:312. I wydawało się, że w tej części osiedla Piaski do następnej samorządowej elekcji wszystko jest pozamiatane. Przewrotny los lubi jednak pisać własne scenariusze. Kiedy długoletni radny podjął decyzję o zaprzestaniu działalności w radzie miasta, stało się jasne, że uprawniający do zasiadania w niej mandat ktoś po panu Józefie musi, nomen omen, odziedziczyć. A że Legionowo to nie Korea Północna, oficjalne namaszczenie następcy odpadało. I wtedy się zaczęło.

Trzy lata, jakie minęły od poprzedniego wyborczego rozdania, najwyraźniej mocno zaktywizowały ludzi ze stojącego mundurem osiedla. Ich oraz oczywiście działaczy, którzy w trakcie raczkującej aktualnie kampanii starają się przekabacić mieszkańców na swoją stronę. Do boju o wolne miejsce w radzie przystąpiło tym razem aż siedem komitetów wyborczych: KWW Kukiz’15, KWW Aktywne Osiedle, KWW Artura Sperlinga, KWW Nasze Legionowo, KWW Nasze Miasto Nasze Sprawy, KWW Nowocześni Dla Legionowa oraz KWW Sławomir Traczyk Dla Legionowa. Jak zatem widać, będzie w kim wybierać. Tyle że nie całkiem wiadomo… w kim dokładnie. Trudno powiedzieć, czy to świadoma strategia, czy jakaś niezamierzona obsuwa, ale potencjalni konsumenci samorządowej diety nie pchają się póki co na afisz. Dosłownie i w przenośni. Owszem, da się zauważyć zwiększoną aktywność ludzi dotąd na osiedlu mało znanych, o niczym to jednak jeszcze nie świadczy. Co nieco można też wywnioskować z nazw komitetów wyborczych, lecz znów jest to wiedza z gruntu myląca i mogąca wyprowadzić mieszkańców w pole. Na Piaskach pewnie nawet minowe.

Jedno wydaje się jasne: zważywszy na termin głosowania, długo ta usiana znakami zapytania sytuacja nie potrwa. Chcąc nie chcąc, kandydaci będą musieli zdjąć apolityczne maski i zacząć udowadniać swą gotowość do boju o interesy mieszkańców osiedla Piaski. A gdy to już nastąpi, z przyjemnością dokładnie im się przyjrzymy…