fot. arch.

O ile w bardzo wyrównanej i często nieprzewidywalnej Lidze Centralnej piłki ręcznej w ogóle można mówić o zdecydowanych faworytach, w sobotnim (23 kwietnia), wyjazdowym starciu z przedostatnią w tabeli ekipą MKS Grudziądz szczypiorniści KPR Legionowo nimi właśnie byli. I wywiązali się z tej odpowiedzialnej roli bez zarzutu.

Pomimo występu na wyjeździe, co zawsze mniej lub bardziej potrafi gości zdeprymować, legionowianie od początku spotkania postawili rywalowi twarde warunki. I od razu dali mu do zrozumienia, że na kolejną w tym sezonie wpadkę nie zamierzają sobie, przynajmniej tego wieczoru, pozwolić. Do przerwy KPR zdołał wypracować nad dzielnie walczącą drużyną z Grudziądza trzybramkową przewagę. W drugiej części meczu, kiedy wicelider przycisnął, a gospodarze powoli zaczęli opadać z sił, jeszcze się ona powiększyła. W efekcie sobotnie starcie legionowski team wygrał dziewięcioma golami, dopisując do swojego dorobku następny komplet punktów. Potknięcie drużyny z Grudziądza wykorzystała ekipa Siódemki-Miedź-Huras Legnica, która dzięki zwycięstwu nad Padwą Zamość zepchnęła MKS na ostatnie miejsce w tabeli.

Inna sprawa, że chcąc nie chcąc, legionowianie musieli też przyjąć do wiadomości ostateczny triumf głównego rywala, który w tej samej kolejce przypieczętował swoją promocję do następnej (ekstra)klasy. Z tej okazji na facebookowym profilu KPR-u pojawił się wpis następującej treści: „Serdeczne gratulacje dla ARGED KPR Ostrovia za awans do PGNiG Superligi. Z lekką nutą zazdrości przyznajemy – ten sezon należał do Was! Powodzenia!”. Na końcu zaś widniał znamienny dopisek: „See You there soon”, czyli w wolnym tłumaczeniu, „wkrótce się tam zobaczymy”. Cóż, zobaczymy…

W następnej, 23 kolejce rozgrywek Ligi Centralnej legionowski KPR podejmie w piątek (29 kwietnia) ekipę MUKS Zagłębie Sosnowiec. Początek spotkania o godz. 20.00.

MKS Grudziądz – KPR Legionowo 23:32 (11:14)

Bramki dla KPR-u: Wołowiec – 6, Brzeziński, Chabior i Kasprzak – po 5, Fąfara i Śliwiński – po 3, Ciok – 2, Brinovec, Laskowski i Lewandowski – po 1.