W ubiegłym tygodniu Michał Perl wraz z kilkudziesięcioma morsami z jego klubu Winter Swimmers oficjalnie zakończyli drugi sezon wodnej aktywności. Zrobili to z żalem, ale też zadowoleni, że przez kilka miesięcy mogli w Jeziorze Zegrzyńskim razem zażywać orzeźwiających kąpieli. I jak wszystkim morsom, uszło im to na sucho!

Patrząc w kalendarz, na finał sezonu był ostatni dzwonek. Dla morsów aura wciąż jednak pozostaje dość łaskawa. – Tak naprawdę jesteśmy już po astronomicznej wiośnie, ale woda nadal ma jeszcze około 7-8 stopni, więc jest odpowiednia dla tego rodzaju aktywności. Kiedy w listopadzie zaczynamy jesienne wejścia do wody, jej temperatura jest mniej więcej taka sama. Miniony sezon był szybki, trwał od listopada do końca marca. Co tydzień spotykaliśmy się o 12.30 nad Zalewem Zegrzyńskim i wspólnie morsowaliśmy. Zawsze się razem rozgrzewamy, przy dobrej muzyce i zabawie, a później razem wchodzimy do wody. Pod moim okiem robią to już nawet kilkuletnie dzieci, tak samo seniorzy. Bo morsowanie i pływanie jest tak naprawdę dla każdego – zachęca Michał Perl. Jak zapewnia legionowski mistrz świata w pływaniu zimowym, wejść do zimnej wody można już właściwie na pierwszym treningu. Kluczowe jest przeprowadzenie długiej, kompleksowej rozgrzewki. Najlepiej oczywiście pod fachową, trenerską opieką. – Zawsze jednak musimy pamiętać o tym, żeby robić to spokojnie i bezpiecznie, czyli nie rzucamy się na głęboką wodę i nie stoimy w niej jak najdłużej, lecz stopniowo, podczas kolejnych spotkań wydłużamy cały ten proces.

Oprócz dobrej zabawy, kluczowy cel każdego morsa to budowanie odporności na chłód oraz przeziębienia. Mają tego świadomość już nawet najmłodsze morsiątka. – Jest zimno, ale fajnie – przekonuje mała Oliwia. Zaś Ania, jej koleżanka, dodaje: – Hartujemy organizm i przez to mniej chorujemy! Najtrudniej jest, jak to zwykle bywa, zrobić pierwszy krok. I porzucić wpajane od dziecka przekonanie, że aby zdrowo przetrwać zimę, trzeba się solidnie opatulić. – Tak, zdecydowanie. Bałem się, że się przeziębię, ale Michał wszystko wytłumaczył, no i zacząłem dwa lata temu. Polecam każdemu. To jest kop endorfin, wyluzowany, oczyszczony umysł. A jeśli do tego dołożyć pływanie, lekki wysiłek fizyczny, po prostu świetna sprawa – uważa pan Piotr. A pan Marek bez wahania potwierdza: – To jest super dla organizmu, relaks, takie odświeżenie. Już ponad rok morsuję i dotąd nie miałem problemu z jakimś przeziębieniem, tak że jest super!

Rzadko zdarza się, żeby ktoś, kto chociaż raz zakosztował chłodnych uroków morsowania, zniechęcony z niego rezygnował. Łatwo zatem zrozumieć, dlaczego w szeregach Winter Swimmers jest coraz ludzi pragnących również zimą dbać o swoją kondycję fizyczną. No i też, jako się rzekło, o zdrowie. – Uważam sezon za bardzo udany i mam nadzieję, że kolejny będzie jeszcze fajniejszy i będzie przyjeżdżało jeszcze więcej osób. Są tu różne fajne challenge’e, w których wszyscy biorą udział. Zaczynaliśmy wszyscy od wejścia do wody, później była pizza do Valdiego, a dzisiaj kończymy sezon wspólnym ogniskiem oraz pieczeniem kiełbasek. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić – podsumował Michał Perl.

I tak też się stało. A wszystkich tych, co jeszcze wahają się, czy spróbować morsowania, ludzie z Winter Swimmers zapraszają na kolejny sezon i ślą im… gorące pozdrowienia.

Poprzedni artykułŚwiąteczny rozkład jazdy
Następny artykułZakleszczona w pojeździe
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.