Do trzynastu wzrosła już liczba goli strzelonych w tym sezonie przez Legionovię Legionowo w ostatnim kwadransie gry. Dzięki dwóm rewelacyjnym trafieniom Dariusza Zjawińskiego z rzutów wolnych podopieczni trenera Michała Pirosa pokonali u siebie 2:0 Sokoła Aleksandrów Łódzki i zapewnili sobie kolejne trzy punkty w tabeli. Legionowianie mają ich już w tej chwili równo 50.

W sobotnie popołudnie legionowscy kibice, podobnie jak w przypadku derbowego starcia ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, znów nie byli świadkami porywającego piłkarskiego widowiska. Przez spore fragmenty gry nie było w ogóle widać, że grają ze sobą lider i drużyna walcząca o utrzymanie. – To nie jest tak, że Sokół nas zaskoczył, bo ja przestrzegałem swoich zawodników przez cały tydzień, że czeka nas bardzo trudny mecz. Trudny także i pod względem mentalnym, bo oczywiście tabela oddaje tę różnicę między nami, bo my jesteśmy liderem, a Sokół jest na przedostatnim miejscu. Jednak praca, jaką wykonano w Aleksandrowie Łódzkim w okresie zimowym oraz trzy pierwsze wiosenne mecze pokazały, że to jest zespół bardzo dobry i przede wszystkim chcący grać w piłkę. Dlatego mocno uczulałem moich zawodników, żeby byli w stu procentach skoncentrowani – mówił na pomeczowej konferencji trener Michał Piros.

Braku koncentracji piłkarzom Legionovii na pewno nie można było zarzucić. Dość powiedzieć, ze pierwszą w miarę groźną akcję ofensywną goście z Aleksandrowa Łódzkiego byli w stanie przeprowadzić dopiero po 20 minutach gry. Na szczęście atak został rozbity przez defensywę Legionovii. Z grą ofensywną gospodarzy było już jednak gorzej. Przez całą pierwszą połową bardzo aktywny w ataku był Bartosz Mroczek i to właśnie po jego akcjach było największe zagrożenia pod bramką Sokoła. Brakowało mu jednak skuteczności, pierwsza połowa meczu zakończyła się więc bezbramkowym remisem. Po zmianie stron obraz gry wiele się nie zmienił. Legionovia nadal atakowała, a Sokół bronił się, czyhając na swoje okazje z kontrataku. Ciągle jednak kulała skuteczność.

Znając przebieg wielu poprzednich spotkań Legionovii, kibice liczyli jeszcze na to, że worek z golami rozwiąże się w ostatnim kwadransie meczu. No i się nie przeliczyli. W 78 minucie sędzia podyktował rzut wolny dla gospodarzy tuż przed linią 16 metra. Przy piłce stanął wprowadzony niespełna kwadrans wcześniej Dariusz Zjawiński. Przymierzył i pewnym, mocnym strzałem dał Legionovii prowadzenie. Po zdobyciu bramki legionowianie złapali wiatr w żagle. Już w dwie minuty później mogło być 2:0, atak Legionovii został jednak przerwany faulem, za który drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Jakub Bartosiński. Sędzia podyktował rzut wolny niemal z tego samego miejsca, z którego padł pierwszy gol. Przy piłce znów stanął Dariusz Zjawiński i znów nie dał szans bramkarzowi Sokoła i Legionovia prowadziła 2:0.

Po zdobyciu drugiej bramki gospodarze w pełni kontrolowali grę i cały czas dążyli do zdobycia kolejnych goli. Zespół z Aleksandrowa Łódzkiego miał jednak furę szczęścia, bo aż dwukrotnie przed stratą kolejnych bramek uratowała go poprzeczka, a już w doliczonym czasie gry świetnym refleksem popisał się bramkarz gości, broniąc kilka strzałów i dobitek pod rząd. – Mieliśmy plan na to spotkanie. W pierwszej połowie był realizowany praktycznie bez zarzutu. Po przerwie w naszym wykonaniu był to kolejny mecz, na który nie wyszliśmy z szatni. Oddaliśmy pole rywalowi i konsekwencją tego są dwie stracone bramki w końcówce spotkania. Przyjechaliśmy tu zdobyć punkty. Wyjeżdżamy bez żadnej zdobyczy i to jest dla nas niezwykle przykre – powiedział trener Sokoła Radosław Koźlik. – W pierwszej połowie wszystko to, co zakładaliśmy, potwierdziło się. Ciężko nam było narzucić dzisiaj swój styl gry. Zespół gości dobrze się bronił. Wiedział, kiedy ma stosować pressing i próbował płynnie wychodzić z szybkim atakiem. Z trzech naszych rywali ze spotkań, które rozegraliśmy w rundzie wiosennej, Sokół zaprezentował się zdecydowanie najlepiej. Co prawda nie ma on dzisiaj korzyści w postaci punktów, ale myślę, że konsekwentna praca trenera i odrobina szczęścia spowodują, że Sokół zacznie jeszcze punktować. Jeśli chodzi o nas, to ciężko nam było wejść na odpowiedni poziom intensywności. To się zmieniło w drugiej połowie, po przeprowadzonych zmianach. Mamy szeroką, mocną kadrę i każdy z zawodników wchodzących z ławki może tej drużynie dać dodatkowy impuls i jakość piłkarską. Dziś taką rolę spełnił Darek Zjawiński, którego strzały z rzutów wolnych dały nam trzy punkty. Nie ujmuję tu oczywiście innym zawodnikom, bo cały zespół pracował przez pełne 90 minut i w lepszy bądź gorszy sposób realizował założenia. Dzięki temu mamy trzy bardzo ważne punkty, bo zgromadziliśmy ich już 50. Dobrnęliśmy więc do pewnej bariery, ale chcemy oczywiście iść dalej – podsumował spotkanie trener Piros.

Legionovię czekają teraz trzy mecze wyjazdowe pod rząd. W najbliższą sobotę o godz. 16.00 zagra z KS Kutno, tydzień później zmierzy się z Lechią Tomaszów Mazowiecki, a w Wielką Sobotę zagra ze Zniczem Biała Piska. Na Parkową podopieczni trenera Michała Pirosa wrócą 23 kwietnia. O godzinie 17.00 podejmą rezerwy warszawskiej Legii.

KS Legionovia Legionowo – Sokół Aleksandrów Łódzki 2:0 (0:0)

Bramki: Zjawiński 78’, 81’

Legionovia: Krzywański – Kaczorowski, Waszkiewicz, Bujak, Wojdyga, Sonnenberg (70’ Papazjan), Rymek (63’ Zjawiński), Zaklika, Koziara, Mroczek (82’ Pociecha), Balicki (70’ Smuga)
Sokół: Kowalski – Lis, Bartosiński, Woźniczak, Zagórski, Kobiera, Dydak (70’ Horoszkiewicz), Pawlak (89’ Tazbir), Kania, Góral, Maćczak (81’ Król)