fot. arch.

Jeżeli KPR Legionowo ostrzył sobie zęby na przejście całych pierwszoligowych rozgrywek bez porażki, to po sobotnim (13 lutego) meczu w Ciechanowie musi swoje ambitne plany porzucić. Tamtejszy SCKS Jurand zrobił co mógł, aby pokrzyżować szyki liderowi grupy C i osiągnął swój cel, wygrywając po twardej walce 32:31.

Teren w Ciechanowie nieprzypadkowo uchodzi wśród legionowskich szczypiornistów za trudny. Wychodząc w dwunastej serii spotkań naprzeciwko zdecydowanemu liderowi rozgrywek, mający na koncie o ponad połowę punktów mniej gospodarze zamierzali tę opinię potwierdzić. I energicznie, bez respektu dla rywala, zabrali się do tego od pierwszego gwizdka sędziego. W efekcie już po kilku minutach grający w nieco zmodyfikowanym składzie KPR przegrywał 1:5 i trudno mu było znaleźć sposób na dobrze dysponowanych gospodarzy. Przy stanie 3:8 trenerzy gości wezwali zawodników na przerwę, w trakcie której Michał Prątnicki starał się wytłumaczyć im, gdzie leży problem. Co innego jednak wiedzieć, a co innego od razu zrobić z takiej wiedzy użytek. Dopiero pod koniec pierwszej połowy KPR zdołał doprowadzić do remisu po 14, a później objąć jednobramkowe prowadzenie. Mimo to do szatni zszedł ze stratą jednego gola (15:16).

Już na początku drugiego starcia lider tabeli wyrównał i mogło się wydawać, że tak jak w kilku poprzednich, kiepsko rozpoczętych meczach z czasem zacznie rywalowi odjeżdżać. Tym razem tak nie było. Toczył się szybki, wyrównany pojedynek, w którym żadna z drużyn nie potrafiła zostawić przeciwnika w tyle. Wyrównany, lecz jednak z lekkim wskazaniem na Juranda, bo to legionowianie długo musieli gonić wynik. Przy stanie 24:24 wprawdzie go dogonili, lecz na krótko, bo miejscowi zaraz ponownie wyszli na czoło. Cztery minut przed końcem, przy stanie po 28, dwie wspaniałe parady zaliczył bramkarz gości, a KPR miał okazję prowadzić. Zgubił jednak piłkę, a kilkadziesiąt sekund później musiał wyciągać piłkę z siatki. I już nie zdołał odrobić strat. Sobotni mecz, tracąc w ostatnich sekundach bramkę z rzutu karnego, legionowianie przegrali 31:32. Tym samym seria jedenastu spotkań bez straty punktu została niespodziewanie przerwana. „Każda seria, nawet ta najlepsza… kiedyś się kończy” – skwitowano porażkę na klubowej stronie KPR-u. Co prawda, to prawda. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby od następnej kolejki… rozpocząć kolejną.

SCKS Jurand Ciechanów – KPR Legionowo 32:31 (16:15)

Najwięcej bramek: dla Juranda – Aleksander Kondracki 9, Jakub Olszewski 7, Mariusz Smolarek 4; dla KPR-u – Maksymilian Śliwiński 8, Kamil Ciok 6, Krystian Wołowiec 4.

Poprzedni artykułGmina zmiotła wykonawcę
Następny artykułKolizja na wojewódzkiej
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.