fot. Legionovia KZB Legionowo

Chyba mało kto się tego spodziewał. W wyjazdowym meczu 25 kolejki II ligi piłkarskiej Legionovia KZB Legionowo pokonała 2:1 lidera tabeli, utytułowany Widzew Łódź. Obie bramki dla legionowian w samej końcówce meczu strzelił Karol Podliński.

W rundzie jesiennej Legionovia uległa Widzewowi na własnym boisku 0:2, mimo że wcale nie była zespołem gorszym. Przez większą cześć meczu grała z utytułowanym rywalem jak równy z równym i wielokrotnie poważnie zagrażała bramce łodzian. Bramki straciła dopiero w końcówce spotkania. Pierwszą w 60 minucie, a drugą już w doliczonym czasie gry z rzutu karnego strzelił Marcin Robak. Przed rewanżem sytuacja obu drużyn była zgoła inna. Legionovia zajmowała przedostatnie miejsce w tabeli, a Widzew był jej liderem, niemal już pewnym awansu na zaplecze ekstraklasy. Wydawać by się więc mogło, że w tym spotkaniu raczej nie powinniśmy spodziewać się zaskoczenia. Z drugiej jednak strony, gracze Legionovii musieli mieć na pewno w głowach fakt, że w dwóch pierwszych meczach po restarcie ligi Widzew zdołał ugrać zaledwie punkt. Zatem można było mieć nadzieję, że mimo wszystko z trudnego łódzkiego terenu uda się wywieźć korzystny wynik.

Początek sobotniego spotkania należał jednak do gospodarzy. W pierwszych piętnastu minutach byli częściej przy piłce, częściej też podchodzili pod bramkę Legionovii. Nie potrafili jednak poważnie jej zagrozić. Po kwadransie mecz się wyrównał i to Legionovia zaczęła częściej atakować. W 28 minucie była nawet bliska objęcia prowadzenia, zabrakło jej jednak odrobiny szczęścia. Strzał z dystansu Piotra Maślanki trafił bowiem w poprzeczkę bramki łodzian. Siedem minut po tej akcji sprawdziło się stare piłkarskie przysłowie mówiące o tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 35 minucie Widzew zdobył bramkę na 1:0. Strzelił ją Adam Radwański.

Po zmianie stron gospodarze znów mocniej przycisnęli. Kilka dobrych sytuacji miał między innymi najlepszy strzelec łodzian Marcin Robak. Przed stratą drugiej bramki Legionovię raz uratowała poprzeczka, innym z kolei razem gospodarzom zabrakło skuteczności. Od mniej więcej 70 minuty meczu wyraźnie było widać, że Widzew nastawia się już raczej tylko na dowiezienie tego skromnego prowadzenia do ostatniego gwizdka sędziego. I to się na liderze zemściło. W 88 minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, najwyżej do piłki wyskoczył Karol Podliński i doprowadził do wyrównania.

Gdy okazało się, że sędzia przedłuża spotkanie o sześć minut, dla Legionovii był to sygnał do tego, żeby wykrzesać z siebie jeszcze trochę siły, pójść za ciosem i spróbować zawalczyć o pełną pulę. Udało się to dosłownie w ostatniej akcji meczu. Po kolejnym stałym fragmencie gry Karol Podliński drugi raz strzałem głową pokonał bramkarza gospodarzy. Nic dziwnego, że strzelec i jego koledzy tryskali po końcowym gwizdku radością. „Zwycięstwo odniesione w takich okolicznościach, z takim przeciwnikiem i na tak trudnym terenie cieszy podwójnie. Widzew na pewno nie był od nas drużyną lepszą w tym meczu. Czy po bramce wyrównującej w 88 minucie wierzyliśmy jeszcze w odniesienie zwycięstwa? Tak, bo tuż po tym trafieniu motywowaliśmy i zachęcaliśmy siebie nawzajem, by spróbować zaatakować mocniej i odważniej. I tak też się stało” – tak na facebookowym profilu Legionovii łódzką wiktorię skomentował bohater meczu Karol Podliński.

Widzew Łódź – Legionovia Legionowo 1:2 (1:0)

Bramki: Adam Radwański (35′) – Karol Podliński (88′, 90’+6’)

Widzew: Wojciech Pawłowski – Łukasz Kosakiewicz, Daniel Tanżyna, Hubert Wołąkiewicz, Kornel Kordas, Henrik Ojamaa, Marcel Gąsior (61′ Bartłomiej Poczobut), Mateusz Możdżeń, Konrad Gutowski (75′ Robert Prochownik), Adam Radwański (65′ Rafał Wolsztyński), Marcin Robak (75′ Łukasz Turzyniecki)

Legionovia: Damian Podleśny – Rafał Zembrowski, Marcin Kluska (82′ Konrad Zaklika), Oskar Koprowski, Piotr Maślanka, Patryk Koziara, Mateusz Małek (79′ Kacper Będzieszak), Michał Bury, Krzysztof Gancarczyk (65′ Michał Bajdur), Andrzej Trubeha (60′ Karol Podliński), Daniel Choroś