na zdj. Magdalena Woińska i Wawrzyniec Orliński

Stała wystawa pod nazwą „De Profundis*… Archeologia ziem powiatu legionowskiego” od lat jest dumą legionowskich muzealników. Teraz tym większą, że poświęcona kulturze przeworskiej ekspozycja została profesjonalnie skatalogowana oraz opublikowana. Zajęli się tym wspólnie Magdalena Woińska oraz Wawrzyniec Orliński. Efekt ich wielomiesięcznej pracy, i to dziarskim krokiem, przejdzie do historii.

Z fachowego punktu widzenia papierowa wersja tego rodzaju ekspozycji to, niczym w łyżwiarstwie, program obowiązkowy. – Potrzeba napisania katalogu wystawy powstała właściwie w tym samym momencie, kiedy sama wystawa, czyli już ładnych parę lat temu, gdyż katalog wystawy powinien być – i tak z zasady jest – jej integralną częścią – mówi Wawrzyniec Orliński. – Sam katalog jest, można powiedzieć, przedłużeniem naszej wystawy, ponieważ można ją zwiedzać razem z katalogiem, bądź też on sam pozwala na takie wirtualne zwiedzanie. Mając katalog, możemy tak naprawdę zabrać wystawę do domu. Obejrzeć ją w spokoju, przeczytać teksty – dodaje Magdalena Woińska.

Jak podkreślają autorzy, większość legionowskich zabytków zaistniała w publikacji po raz pierwszy. A wrzucenie do obiegu naukowego to dla nich szansa na dalszą karierę w „arch biznesie”. Tym większa, że dzięki dobrym zdjęciom widać w katalogu detale, których nie sposób dopatrzeć się, oglądając artefakt w gablocie. Z kolei obszerne teksty pomagają w lepszym zrozumieniu opisywanej przeszłości. – Są takim rozszerzeniem tego, co możemy znaleźć na wystawie, bo ma ona swoje ograniczenia, jeśli chodzi o powierzchnię, a na karty katalogu mogliśmy przelać o wiele więcej treści i rozbudować te informacje – podkreśla legionowska muzealniczka. – Ja z kolei chciałbym szczególnie zwrócić uwagę na zdjęcia. W katalogu są one oczywiście niezwykle istotne, ale w tym konkretnym przypadku postanowiliśmy sami ich nie robić. My, jako archeolodzy, mamy pewne „skrzywienie”: najchętniej byśmy zrobili zdjęcia z miarką, na białym tle, tak jak to z reguły robimy przy zdjęciach dokumentacyjnych. Tutaj natomiast założenie było takie, że zatrudnimy osobę kompletnie niezwiązaną z archeologią, a jednocześnie dobrego fotografa. Mamy nadzieję, że to się udało, bo zdjęcia są zrobione, powiedziałbym, niebanalnie – uważa archeolog.

Pierwsze fotografie i teksty do katalogu zaczęły powstawać pod koniec 2018 roku. Mając wszystkie materiały, autorzy musieli później dokonać selekcji. Łatwo nie było. – Mieliśmy różne zdania i musieliśmy jakoś z tego wybrnąć. No i jesteśmy współautorami tekstu, więc tutaj również musieliśmy się dogadać, jeśli chodzi o samą strukturę i to, co chcemy napisać – przyznaje pani Magdalena. A jej kolega po fachu potwierdza: – Każdy z nas inaczej pisze, ma inne pióro, inny styl. To wszystko trzeba było zebrać do kupy, żeby stanowiło jedną całość.

W grudniu zebrali się też do kupy sympatycy muzeum i organizowanych przez nie imprez, aby wziąć udział w oficjalnej prezentacji pachnącej jeszcze farbą drukarską książki. – To już piętnasta publikacja naszego muzeum i jest pewnego rodzaju zwornikiem, ponieważ bardziej wnikliwi czytelnicy zauważą, że pierwsza nasza publikacja również była poświęcona kulturze przeworskiej, cmentarzysku w Legionowie. Był to folder, który został wydany w 2009 roku – przypomniał dr hab. Jacek Szczepański, dyr. Muzeum Historycznego w Legionowie.

Prezydent Legionowa, jak to historyk, sięgnął w swoim wystąpieniu do przeszłości. Tym razem nieodległej. Bo zapewne mało kto wie i pamięta, że dzieje tych ziem wyszły na jaw dopiero w 2008 roku, podczas prac budowlanych w Centrum Szkolenia Policji. – Z jednej strony cieszymy się, że te odkrycia zostały dokonane, ale z drugiej, nie mamy przez nie płyty poślizgowej na terenie Centrum Szkolenia Policji. Bo miała tam wiele lat temu powstać. Te prace powstrzymały decyzję o jej budowie, ale mam nadzieję, że ona jednak kiedyś powstanie, bo to ważna inwestycja z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego – żartował Roman Smogorzewski. Szef muzeum uderzył natomiast w poważniejsze tony. – Tak jak powiedział pan prezydent, rzeczywiście o tej archeologii do tej pory nie mówiono. Legionowa nie kojarzono z archeologią, nie uczono tego w szkołach. Historia u nas zaczynała się w 1877 roku, od powstania stacji kolejowej. A przecież to cmentarzysko, które przez wiele lat badali Magdalena Woińska i Wawrzyniec Orliński, funkcjonowało 250-300 lat, czyli dłużej niż współczesne Legionowo. I to jest taki ciekawy paradoks historyczny.

Autorzy wydanego właśnie katalogu wystawy „De Profundis…” liczą, że zainteresuje ona
nie tylko lokalnych regionalistów. Tak ze względu na swoją treść, jak i formę. – Myślę, że będzie również stanowił wartość dla archeologów, bo przedstawia opracowane zabytki. Każdy jest opisany w sposób umożliwiający korzystanie z tego przez profesjonalnych archeologów. A co też warto podkreślić, tekst jest dwujęzyczny, czyli polski i angielski. Dlatego mamy nadzieję, że informacja o samym stanowisku, cmentarzysku w Legionowie, dotrze również poza granice Polski – mówi Wawrzyniec Orliński.

Najnowszą publikację legionowskiego Muzeum Historycznego wydano w pięciuset egzemplarzach. Można ją nabyć za 50 zł.

* de profundis – łac. z głębin, z otchłani

Poprzedni artykułAuto na płocie
Następny artykułDym o czyste powietrze
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.