fot. arch.

O minionym tygodniu drużyna i kibice DPD Legionovii Legionowo będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Szczególnie o środowym starciu z Grupą Azoty Chemikiem Police, który mając w pamięci wyrównany mecz w DPD Arenie, u siebie pozbawił legionowianki złudzeń i rozgromił je 3:0. W niedzielę, także na wyjeździe, zawodniczki Alessandro Chiappiniego nie sprostały z kolei Enerdze MKS Kalisz. Choć były o włos od tie-breaka, przegrały 1:3.

Po pierwszym meczu z Azotami, kiedy to u siebie legionowianki prowadziły w setach 2:0 i pierwszy raz od 18 spotkań z chemiczkami były bliskie utarcia im nosa, te miały coś mazowszankom do udowodnienia. Dlatego posiadając już świadomość ich siatkarskiej kąśliwości, od początku były bardzo czujne i skoncentrowane. W inauguracyjnym secie przełożyło się to na mówiący wiele o jego przebiegu wynik 25:12. Gospodynie imponowały skutecznością i w atakach, i w kontrach, a piłka jak zaczarowana wracała na połowę gości. Po tym zimnym prysznicu drugą partię Novianki zagrały odważniej, dzięki czemu była ona bardziej wyrównana. Ale także skończyła się wygraną zespołu z Polic, tym razem 25:20. Tego dnia i z takimi liczbami – DPD Legionovia miała 14 proc. pozytywnego przyjęcia i 27 proc. skuteczności w ataku – trudno było myśleć o urwaniu rywalkom choćby seta. Tym bardziej, że w trzecim utrzymały one dotychczasową skuteczność, potwierdzając swoją wyższość wynikiem 25:15.

Grupa Azoty Chemik Police DPD Legionovia Legionovia 3:0 (25:12, 25:20, 25:15)

Chemik: Kowalewska, Mędrzyk, Salas, Wasilewska, Truszkina, Silva, Maj-Erwardt (libero).
Legionovia: Grabka, Strandzali, Damaske, Wójcik, J. Łukasik, Oliveira Sousa, Lemańczyk (libero), Adamek (libero) oraz Fidon-Lebleu.
MVP: Gyselle Silva (Chemik).

W niedzielę legionowianki miały szansę poprawić nastroje własne oraz kibiców. Chociaż z Energą MKS-em Kalisz grały na wyjeździe, trudno było w tym meczu wskazać faworyta. Obie ekipy przystąpiły do niego osłabione – mazowszanki bez francuskiej przyjmującej Julie Oliveiry Souzy, narzekającej na niegroźny uraz pleców.

Początek spotkania należał do miejscowych, które niesione dopingiem kibiców prowadziły w połowie seta 15:11. Ale szybko, do tego w jednym ustawieniu, przewagę straciły. Co więcej, dzięki atakom Magdaleny Damaske przyjezdne zdołały odskoczyć na 21:18. I pewnie dowiozłyby to do końca seta, gdyby nie dawna koleżanka z drużyny. Małgorzata Jasek poczęstowała je serią serwisów, po których jej ekipa objęła prowadzenie. DPD Legionovia broniła wprawdzie kolejne piłki setowe i doprowadziła do gry na przewagi, ale wygrać nie zdołała. Zespół trenera Jacka Pasińskiego triumfował 27:25. W drugiej części gry zacięta walka trwała właściwie od początku. Końcówka należała jednak do kaliszanek, które po serii świetnych zagrywek Moniki Ptak wyszły na prowadzenie 20:15. Później gra DPD Legionovii się posypała i w tym secie zdobyła ona jeszcze tylko trzy punkty.

W trzeciej odsłonie meczu trzeba już było postawić wszystko na jedną kartę, co skutecznie legionowianki uczyniły. Wzmocniły blok, na skrzydle częściej też dawała o sobie znać Juliette Fidon-Lebleu. Efekt: wygrana do 22, która pozwoliła jej teamowi przedłużyć nadzieje na wywiezienie z Kalisza choćby punktu. Ale na nadziejach się skończyło. Trwająca w czwartym secie wymiana ciosów mogła przynieść sukces każdej z drużyn. Długo żadna z nich nie była w stanie uciec na więcej niż dwa punkty. Tyle że miejscowe znów lepiej zachowały się w końcówce seta, dzięki czemu wygrały go do 21, a trzy punkty zostały w Kaliszu.

W następnej serii gier, w sobotę 23 listopada, DPD Legionovia zagra u siebie w derbach Mazowsza z E.Leclerc Radomką Radom.

Energa MKS Kalisz – DPD Legionovia Legionowo 3:1 (27:25, 25:18, 22:25, 25:21)

Energa MKS: Reynolds, Wawrzyniak, Ptak, Centka, Helić, Vesović, Kulig (libero) oraz Jasek, Brzezińska, Rybak,, Miros, Budzoń, Łysiak (libero).
DPD Legionovia: Tokarska, Damaske, Strantzali, Fidon Lebleu, Łukasiik, Grabka, Lemańczyk (libero) oraz Karpińska, Adamek (libero).
MVP: Monika Ptak (Energa MKS).

Poprzedni artykułKPR oblał akademików
Następny artykułOszronione złoto
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.