Nie takiej inauguracji rundy rewanżowej oczekiwali kibicie, władze klubu no i sami zawodnicy oraz sztab szkoleniowy. W pierwszym wiosennym meczu Legionovia KZB Legionowo przegrała na własnym boisku z Unią Skierniewice. Jedyny gol w tym meczu padł po rzucie rożnym. Była to już więc kolejna bramka i kolejne punty stracone po stałym fragmencie gry.

Przegrywając inauguracyjny mecz, Legionovia nie wykorzystała potknięcia lidera, który tylko zremisował z Ursusem Warszawa i zamiast odrobić do niego dwa punkty, straciła jeszcze jeden. W tej chwili przewaga Sokoła Aleksandrów Łódzki nad drużyną z Legionowa wynosi już dziewięć punktów. Na tym złe wieści dla drużyny prowadzonej przez Marcina Sasala się niestety nie kończą. Po 18 kolejce Legionovia spadła bowiem z trzeciego miejsca w tabeli na piąte. Wyprzedziła ją Lechia Tomaszów Mazowiecki i jej sobotni rywal – Unia Skierniewice. – Szkoda, bo lider stracił punkty w Ursusie, ale jego przewaga nad nami i tak wzrosła o jeden punkt, a miała stopnieć. Jesteśmy tym zdruzgotani, bo cała robota przez te dwa miesiące na tym jednym meczu się praktycznie rozwaliła. Gramy jednak dalej – powiedział trener Legionovii, Marcin Sasal.

Przebieg meczu, a szczególnie jego pierwszej połowy, nie wskazywał jednak na to, że Legionovia zakończy go bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. Gospodarze od pierwszej minuty dominowali na boisku i stwarzali sobie sytuacje strzeleckie. Już w jednej z pierwszych akcji Legionovia mogła wyjść na prowadzenie. Bramkarz Unii był jednak na posterunku i piłkę sparował na rzut rożny. Gospodarze próbowali też strzałów z dystansu. W 15 minucie mocnym uderzeniem na bramkę rywali popisał się Marcin Burkhardt. Piłka przeleciała jednak nad poprzeczką. W 28. minucie spotkania powinno być 1:0 dla drużyny Marcina Sasala. Pierwszy strzał wybronił bramkarz gości, a przy dobitce zabrakło już jednak skuteczności. Gracze ze Skierniewic jedyne zagrożenia pod bramką Legionovii stwarzali po stałych fragmentach gry.

Po zmianie stron Legionovia nie prezentowała się już tak dobrze jak w pierwszych 45 minutach. Piłkarzom brakowało chyba sił, a co najgorsze pomysłu na grę. Pierwsze ostrzeżenie o tym, że ten mecz może się nie skończyć po myśli Legionovii, gospodarze otrzymali kilka minut po wznowieniu gry. Po fatalnym błędzie obrony, przed pewną stratą bramki legionowian uratowała poprzeczka. W 59. minucie meczu tyle szczęścia Legionovia już niestety nie miała. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bramkę na 1:0 i jak się okazało na wagę trzech punktów dla Unii Skierniewice zdobył Marcin Czaplarski.

Po stracie bramki legionowianie rzucili się do odrabiania strat. Przypominało to jednak trochę walenie głową w mur. Mimo doliczenia aż pięciu minut do podstawowego czasu gry, nie udało im się już zdobyć bramki wyrównującej. Trzy punkty pojechały więc do Skierniewic. – Byliśmy dzisiaj zespołem nieskutecznym. Jeżeli się nie strzela bramek, to się nie wygrywa meczu. Przeciwnik strzelił bramkę po stałym fragmencie gry, co już od dawna jest mankamentem naszego zespołu i był bardziej zdeterminowany, żeby ten wynik utrzymać. Łatwiej mu było wybijać piłkę i przeszkadzać. Unie Skierniewice przeszkadzała nam dzisiaj skutecznie – przyznał Marcin Sasal.

W następnej kolejce Legionovia KZB Legionowo zmierzy się na wyjeździe z ŁKS Łomża. Spotkanie zaplanowano na sobotę 23 marca na godzinę 15.00. Z kolei 30 marca o godzinie 15.30 legionowianie zmierzą się na własnym boisku z liderem Sokołem Aleksandrów Łódzki.

Legionovia Legionowo – Unia Skierniewiece 0:1 (0:0)

Bramka: Marcin Czaplarski 59′

Legionovia: Jakub Stefaniak – Jakub Kabala, Sebastian Weremko, Daniel Choroś, Kacper Górski, Konrad Zaklika (Jakub Karabin 83′), Eryk Więdłocha, Patryk Koziara, Marcin Burkhardt (Luka Janković 63′), Piotr Krawczyk (Filip Kowalczyk 53′), Karol Podliński (Patryk Paczuk 74′)

Unia: Wojciech Jaroszko – Krzysztof Wojciechowski, Konrad Kowalczyk, Patryk Pomianowski, Kamil Łojszczyk, Maciej Wyszogrodzki (Mateusz Wodzyński 83′), Michał Czaplarski, Adrian Pręgowski, Tomasz Kolus, Damian Warchoł (Maciej Nalej 90′), Konrad Niedzielski (Patryk Bojańczyk 67′)