fot Grzegorz Trzpil, żródło FB KPR.

Walka, walka i jeszcze raz walka. To motto szczypiornistów KPR-u w tym sezonie. Nie inaczej było w meczu z Energą MKS Kalisz, niestety jedynie w drugiej połowie spotkania.

Katastrofa – tak trzeba określić postawę KPR-u w pierwszej połowie spotkania w Kaliszu. Drużyna Marcina Smolarczyka nie była w stanie poradzić sobie ze świetnie grającymi gospodarzami, a w szczególności z bramkarzem Edinem Tatarem. 28-letni bośniak był murem o który rozbijały się kolejne ataki KPR-u. Na przerwę zespoły schodziły przy wyniku 16:7 i wydawało się, że spotkanie jest już rozstrzygnięte.
KPR nie zamierzał się jednak poddawać i w drugiej części meczu zobaczyliśmy inny zespół. Głównie za sprawa Adamskiego oraz Ignasiaka rozkręciła się gra w ataku, a w trudnych sytuacjach bronił Mikołaj Krekora. KPR odrabiał straty, ale gospodarze nie wypuścili zwycięstwa z rąk i zwyciężyli 27:25.

Energa MKS Kalisz – KPR Legionowo 27:25 (16:7)

Energa MKS:Tatar, Zakreta – Kniaziew – 10, Galewski – 7, Bałwas – 3, Misiejuk – 2, Klopsteg – 2, Krytski – 1, Bożek – 1, Adamczak – 1, Kwiatkowski, Adamski, Wojdak, Czerwiński, Drej.
Karne: 3 – wszystkie wykorzystane.
Kary:12 minut (Bałwas, Wojdak, Kniazeu, Bożek, Kwiatkowski, Klopsteg – 1 x 2 minuty).
KPR: Krekora, Kujawa, Wyrozębski – Adamski – 8, Ignasiak – 5, Jędrzejewski – 3, Ciok – 2, Suliński – 2, Kowalik – 1, Brinovec – 1, Niedziółka – 1, Gawęcki – 1, Grabowski – 1, Fugiel, Rutkowski.
Karne:3 – dwa wykorzystane
Kary:10 minut (Brinovec – 2 x 2 minuty, Ciok, Ingasiak, Jędrzejewski – 1 x 2 minuty).