Po raz kolejny przekonaliśmy się o tym, że internet ma moc. Choć hasztag i kilka słów może nie zmienią od razu rzeczywistości, wyraziły wiele, chwilami dla niektórych zbyt wiele… Mowa o akcji #metoo (#JaTeż), która wywołała falę przeróżnych emocji w internecie. Dotyczy ona nie tylko kobiet z Hollywood, ale i tych z Legionowa, Wieliszewa czy Nieporętu. Twojej koleżanki, sąsiadki, a może nawet… Ciebie.

Międzynarodowa akcja #metoo zjednoczyła ofiary molestowania i gwałtów. Od momentu jej rozpoczęcia, w ciągu zaledwie jednego dnia, na Facebooku pojawiło się przeszło 12 milionów wpisów z użyciem tego hasztaga. Swoją genezą akcja sięga samego Hollywood, a konkretnie skandalu z udziałem Harveya Weinsteina – wpływowego hollywoodzkiego producenta, którego wiele gwiazd oskarżyło o molestowanie seksualne. Jak się okazało, do grona ofiar należą między innymi Angelina Jolie, Gwyneth Paltrow, Cara Delevingne i Rosanna Arquette. Jednak na wyznaniach samych celebrytek się nie skończyło. Skandal otworzył wielką puszkę pandory, bowiem kobiety z całego świata postanowiły za pomocą mediów społecznościowych publicznie opowiedzieć o swoich historiach, stosując przy tym hasztag #metoo tudzież, w naszym kraju, #JaTeż.

Dzięki akcji wiele kobiet uświadomiło sobie, że nie tylko one na co dzień padają ofiarami molestowania i że to, do czego już przywykły i zaakceptowały dla swojego spokoju, niekoniecznie tej akceptacji wymaga. – Ile razy zdarzało mi się słyszeć niewybredne żarciki kolegów z pracy na temat mojego wyglądu. Albo znosić podszczypywanie za tyłek przy podawaniu kawy do stolika. Wszystko to akceptowałam, bo bałam się tego, co mnie czeka, gdy się postawię. Ale ile tak można wytrzymać? Nie wiedziałam, że w samym Legionowie i okolicach jest tyle takich kobiet, O tym się rzadko rozmawia, bo każda z nas zagryza zęby i się nie wychyla. Trzeba powiedzieć temu: dość, nie jesteśmy przecież przedmiotami! – żali się czytelniczka Joanna.

Jak wiadomo, punkt widzenia bywa jednak różny. Akcja #metoo wzbudziła tyle samo współczucia i łączącego bólu, co kontrowersji i oburzenia. – O co im chodzi z tym #metoo, do cholery?! Ja rozumiem ofiary gwałtów, ale że ja już niby nie mogę powiedzieć koleżance, że ma ładny biust albo spojrzeć na nią, bo zarzuci mi molestowanie? Przecież to śmieszne! – oburza się jeden z użytkowników Facebooka. Wielu z nas pewnie zgodzi się z Adamem. Jednak nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, jak takie „żarciki” czy komentarze wpływają na nasze otoczenie. Jak utrwalamy pewne schematy i nieświadomie sami wydajemy przyzwolenie na traktowanie kobiety przedmiotowo, przesuwając coraz bardziej granicę intymności. Choć ciężko zaprzeczyć, że niewybredne teksty rzucane na ulicy przez mężczyzn w stylu „dobra świnia, brałbym” są przejawem chamstwa, to jednak mają one związek z panującym ogólnie stereotypem maczo. W końcu facetowi można więcej, jest na to ogólne przyzwolenie w społeczeństwie. A na końcu często i tak zwykle obwinia się kobietę. Bo ma za mało dystansu – przecież złapanie za pierś to zwykły wygłup. Wreszcie, mogła ubrać się bardziej skromnie, bo te „skromne” nie padają ofiarami gwałtów lub też nie słyszą tyle tekstów pod swoim adresem na ulicy czy w biurze. Nic bardziej mylnego, a odważny czy seksowny ubiór nie może być wytłumaczeniem dla zachowań zarówno naruszających intymność, jak i tych prostu bestialskich.

Sytuacji tej nie są winni wyłącznie mężczyźni, bo panie też mają swoje na sumieniu. I na to również w ramach akcji należy zwrócić szczególną uwagę. Kobieto, ile razy zdarzyło Ci się rzucać kłody pod nogi koleżance z pracy, tylko dlatego, że była bardziej atrakcyjna? A może sama słyszałaś w firmie fałszywe plotki na swój temat, jakobyś miała dostać etat przez łóżko? Skoro jesteś ładna, to zapewne nie masz nic więcej do zaoferowania, „laleczko”. Brzmi znajomo? Wiele kobiet, choć deklaruje spojrzenie na świat przez feministyczne okulary, potępia swoje koleżanki za głębszy dekolt czy mocniejszy makijaż – coś tu nie gra! Żyjemy w społeczeństwie patriarchalnym. Nie można zaprzeczyć, iż sytuacja na przestrzeni lat uległa poprawie, ale przejawów dyskryminacji nadal jest mnóstwo. Tylko od nas zależy, czy coś z tym zrobimy, czy dalej będziemy utrwalać zakodowane schematy.

Niestety, wiele osób akcji nie zrozumiało i nie pojmie. Czasem wynika to ze zwykłej niechęci i ignorancji, a czasem z zakorzenionych i mocno utrwalonych paradygmatów. Uczestniczki akcji z różną dozą delikatności obwinia się o piętnowanie mężczyzn na wyrost. Jednak, co warte uwagi, w akcji nie wzięli udziału mężczyźni i to jest bardzo niepokojące. Skala molestowania chłopców jest przecież wielka. Ten niepokojący znak zdaje się być kolejnym wyzwaniem, jakie stoi przed nami, żyjącymi w rzeczywistości przesiąkniętej kultem maczo.

Katarzyna Gębal