Kartka dla Bartka

Jaka kartka? Czerwona, pokazana przez Sędziego Głównego. Komu? Oczywiście najsłynniejszemu Bartłomiejowi w Polsce. Skandal! Oto jak się u nas ceni młodych ludzi, którzy odkładając na bok marzenia o wyższym wykształceniu, rzucają wszystko i całym swym dorodnym jestestwem poświęcają się ojczyźnie. W dzień, a nawet – kto wie, czy nie częściej – w nocy. Co więcej, zdjęcie Bartka z boiska należy interpretować jako akt dywersji, mający na celowniku rozMONtowanie militarnego potencjału kraju. Tchórzliwie spieprzających z armii generałów można zastąpić – pułkownikom naszyje się na gacie lampasy i gotowe. Ale drugi taki asystent pierwszemu prawdziwemu ministrowi obrony już się nie trafi. Cała nadzieja, że to tylko taktyczny odwrót na froncie partyjnej walki, a przed wrogami pan Antoni Bartka obroni. I nie da zrobić krzywdy swemu misiu.

Zanim to jednak nastąpi, będzie musiał obronić się sam. Przed kim? To wiedzą jeno kreatorzy jego publicznego wizerunku. Naród otrzymał w każdym razie info, że istnieje groźba zamachu na szefa ministerstwa wojny. Z grona podejrzanych powinno się wykluczyć tylko Rosjan, kombinujących już zapewne, jak naszego gieroja za jego wyczyny nagrodzić. Tak czy siak, ochronę wiceszefa PiS wzmocniono do stu żandarmów, o „borowikach” nie wspominając. To zaś oznacza, że z automatu został on też ministrem samoobrony. Przed gniewem wspomnianego na wstępie arbitra oni go wszakże nie uchronią. Dlatego, dam głowę, tatuś chrzestny Wojsk Obrony Terytorialnej od dawna planuje atak prewencyjny. Trzon własnej armii już ma, a w odwodzie czekają gotowe do boju dywizje smoleńskie. Owszem, w wieku mocno rezerwowym, ale wciąż potrafiące razić słowem oraz wonią perfum „Być może”. Przyczajona w okopach czeka też młoda gwardia. Za swym dowódcą, Bartkiem, do boju o resortowe posadki pójdzie jak w ogień!

Poprzedni artykuł20 kwietnia 2017
Następny artykułSzkoła dla zawodowców
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.