Przed sezonem nie wiadomo było na co będzie stać Legionovię. Pesymiści twierdzili, że zespół będzie bił się o utrzymanie, optymiści że o awans. Jak by Pan ocenił postawę drużyny podczas zakończonej właśnie rundy jesiennej?

Ile osób tyle opinii na ten temat. Koniec poprzedniej rudny był obiecujący i pozwalał wierzyć, że jeżeli do zespołu dołączą jacyś wartościowi zawodnicy, to w następnym sezonie będzie się można bić o coś więcej. Wyszło jak wyszło – mamy ósme miejsce w tabeli. Od dwóch sezonów, na półmetku rozgrywek, zajmujemy dosyć bezpieczną pozycję. Oczywiście, przewaga punktowa nad strefą spadkową nie jest duża, ale też niewiele brakuje nam do miejsca barażowego. Drużyny które walczą o bezpośredni awans niestety nam odjechały. Jesteśmy połowicznie zadowoleni z zajmowanej pozycji – w kilku spotkaniach mogliśmy uzyskać lepszy rezultat, ale zwycięstwa wymykały nam się w ostatniej chwili i traciliśmy punkty.

Koniec rundy przyniósł niespodziewaną zmianę trenera. Czy miała ona związek z serią trzech porażek których doznaliście?

Przed tą serią porażek zajmowaliśmy piąte miejsce w tabeli. Mieliśmy realne szanse do włączenia się do walki o „pudło”. Były to mecze z Radomiakiem, Siarką Tarnobrzeg i z Puszczą Niepołomice. Byli to nasi bezpośredni rywale w walce o czołówkę. W tych spotkaniach odnieśliśmy porażki, być może nie straszliwie dotkliwe, ale jednak porażki, które zepchnęły nas na 10 pozycję. Rezygnacja trenera Wieczorka była dla nas dużym zaskoczeniem, chociaż myślę, że on sam podjął taką decyzję wcześniej. Był to ostatni moment w którym mógł zrezygnować i mieć możliwość prowadzenia drużyny w tej klasie rozgrywkowej w tym sezonie. Gdyby skończył rundę z Legionovią, nie miałby takiej możliwości.

Czy efekt „nowej miotły” miał wpływ na to że drużyna podniosła się po trzech kolejnych porażkach?

Drużyna dobrze zareagowała na zmianę szkoleniowca. Trener Jabłoński musiał przede wszystkim podnieść morale zawodników, bo to że potrafią grać i walczyć z najlepszymi zespołami w lidze wiedzieliśmy od dawna. Wiadomo, każda porażka dołuje zespół, ale udało się wygrać ciężki mecz z Rozwojem Katowice i zremisować u siebie z Błękitnymi Stargard. Rozegrany awansem początek rundy wiosennej mamy więc bardziej udany, niż początek rundy jesiennej. Te punkty są bardzo ważne bo umożliwiają drużynie spokojne przygotowania do wiosennych spotkań. Trener Jabłoński ma inne podejście do zawodników od swojego poprzednika, może nieco luźniejsza atmosfera pozwoli nam na szybkie zapewnienie sobie bezpiecznego miejsca. Ten zespół stać na więcej, potrafimy grać w atrakcyjny sposób, niestety brakowało nam często skuteczności.

Trener Jabłoński zwrócił uwagę, że jednym z problemów Legionovii jest wykańczanie akcji. Czy będziecie starali się pozyskać napastnika, jeśli tak, to czy będzie to doświadczony piłkarz, czy też młody perspektywiczny zawodnik?

Trener Jabłoński, zanim jeszcze zaczął pracę w naszym klubie, widział Legionovie kilkukrotnie na żywo. Wiadomo jak to jest z pracą trenera, trzeba obserwować zawodników, drużyny, Karuzela się kręci i nigdy nie wiadomo, kiedy otrzyma się propozycję pracy. O tym, że jest problem ze skutecznością wiemy wszyscy. Kiedyś mieliśmy egzekutorów takich jak np. Lewicki, ale nie stwarzaliśmy tylu sytuacji ponieważ nie posiadaliśmy tak wartościowych graczy na bokach i w środku boiska jak obecnie. Myśleliśmy, że w tą rolę wcieli się Arkadiusz Ciach, który po obiecującym początku niestety się zaciął. Wzmocnień będziemy szukać wśród młodych zawodników, którzy mogą się rozwinąć, wypromować i na sprzedaży których można zyskać. Dodatkowo PZPN nagradza kluby promujące wychowanków i młodzież. Jeżeli będziemy grali dużą ilością młodych piłkarzy, jest szansa, że uda nam się uzyskać środki z PZPN, co jest dodatkową motywacją. Oczywiście nie przestajemy obserwować też starszych zawodników, ale bierzemy pod uwagę takich jak Marcin Wodecki, którzy zagwarantują odpowiedni poziom i ilość bramek.

Kilku młodych zawodników dobrze zaprezentowało się w tej rundzie. Czy nie będziecie mieli problemów by utrzymać ich w drużynie?

Nie chciałbym na razie mówić o ruchach kadrowych. Jedynym zawodnikiem który wyraził chęć zmiany klubu jest Andrzej Paprocki, który w tym sezonie jest raczej rezerwowym. Nie gra u nas zbyt dużo i znajduje się daleko od domu, więc może być nieco sfrustrowany. Większość naszych zawodników ma umowy z nami przynajmniej do grudnia przyszłego roku, chcemy uniknąć kolejnej rewolucji kadrowej na koniec sezonu. Jeżeli trafi się kupiec na jakiegoś gracza, to oczywiście rozważymy propozycję. Inaczej wygląda sprawa jeśli chodzi na przykład o bramkarzy Madejskiego i Kszczuka którzy są jedynie wypożyczeni. Jeżeli ich kluby zwrócą się do 20 grudnia o skrócenie wypożyczenia, to nic nie będziemy mogli zrobić żeby ich zatrzymać.