Podczas majowej sesji miejscy radni jak co roku zajęli się taryfami za dostarczanie wody i odbiór ścieków. Jednak w przeciwieństwie do kilku poprzednich lat sytuację mieli jasną i klarowną. A to dlatego, że prezes legionowskiego PWK tym razem zaproponował utrzymanie obowiązujących stawek. Co najmniej do końca czerwca przyszłego roku.

Kiedy jest się lokalnym monopolistą, prowadzącym szeroko zakrojoną działalność inwestycyjną, zaordynowanie klientom podwyżki musi kusić. Tym bardziej, jeśli jest uzasadnione. Kiedy się z niej rezygnuje, potrzeba ważnego powodu. I szef PWK go miał. – Ja to przyrzekłem radnym i naszym mieszkańcom. Oczywiście borykam się z pewnymi trudnościami, ale przyrzeczenia dotrzymuję, czyli utrzymuję stawki za wodę i ścieki na niezmienionym poziomie. Jednocześnie kończę IV etap budowy systemu kanalizacyjnego i zmagam się tam z tzw. efektem ekologicznym, który też mam na finiszu i który również kosztuje – mówi Grzegorz Gruczek, prezes zarządu PWK „Legionowo”. Nieoficjalnie wiadomo, że obecne taryfy „ocalały” także dzięki udanym negocjacjom z zarządcą oczyszczalni „Czajka”, do której wędrują legionowskie ścieki.

Jak łatwo zgadnąć, decyzja szefa PWK spotkała się z uznaniem samorządowców. Mających przecież świadomość, że nawet sprzeciw rady miasta nie mógłby zapobiec wejściu w życie nowych taryf. Skoro więc zostały one po staremu, tym lepiej. Co więcej, w ratuszu znajdują dla takiego kroku logiczne uzasadnienie. – Duże inwestycje Przedsiębiorstwa, które wymagały również nakładów po stronie użytkowników, się kończą. W związku z tym myślę, że to naturalne, że w tej chwili nie ma propozycji zwiększenia stawek za wodę i ścieki. Zresztą uważam, że ich obecny poziom jest już taki, który mieszkańcy co prawda jeszcze akceptują, ale w przypadku wyższego mogliby mieć wątpliwości, czy na pewno powinno to tyle kosztować. Dlatego uważam, że to bardzo rozsądne posunięcie – komentuje Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa.

Według zapewnień prezesa Gruczka, równie rozsądne jest przyłączenie  posesji do miejskiej sieci. Mieszkańcy, którzy korzystają z przydomowych ujęć wody, na własne życzenie fundują sobie bowiem kłopoty. I to te najgorsze, bo ze zdrowiem. – Chcę jeszcze raz serdecznie zachęcić wszystkich tych, którzy nie podłączyli się do naszej sieci wodociągowej, żeby zrobili to czym prędzej, bo nasze badania wykazują, że woda z własnych ujęć po prostu nie nadaje się do picia – przestrzega Grzegorz Gruczek. Warto o tym pamiętać. I nie ryzykować, nawet jeśli „na oko” i „na węch” wydaje się, że wszystko jest w porządku.

1 KOMENTARZ

  1. No normalnie sukces. W kraju deflacja a ceny pozostały na tym samym poziomie he he. Mając na względzie ok. 1% deflacji w kraju w przypadku pozostawienia odbiorcom cen na tym samym poziomie mamy więc ok. 1 % podwyżkę. A gdzie oszczędności związane z wyeliminowaniem “ryczałtów”? Skoro przez ryczałtowców trzeba było płacić za odprowadzane również przez nich ścieki, to skoro ich teraz praktycznie nie ma, mamy kolejny powód do obniżki. Jak widać jednak zafundowano nam chyba cichą podwyżkę.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.