Po sześciu latach przyrządzania ryb organizatorzy największego miejskiego wydarzenia kulinarnego wzięli na warsztat wołowinę. I w świąteczny wtorek jak zwykle zaprosili mieszkańców pod legionowską halę Arena.

mm IMG_0372

– Niektórym ta ryba zaczęła się odbijać. Jak mówił tu jeden kucharz, taki kilkuletni post już wystarczy. Tak więc dla odmiany przerzuciliśmy się na mięsko, bo zrównoważona i urozmaicona dieta jest zawsze polecana przez wszystkich – mówił przed miejskim świętem prezydent Roman Smogorzewski. A następnie, wraz ze stałym „rezydentem” legionowskiego grillowania Carlosem Gonzalesem – Tejerą, je rozpoczął. – Tą najsmaczniejszą imprezę uważam za otwartą. Na gotowaniu się w ogóle nie znam, więc oddaję głos koledze. – Muszę powiedzieć, że pan prezydent kłamie. Wiecie dlaczego? Bo my się poznaliśmy, kiedy wygrał on w Ząbkach konkurs kulinarny – powiedział bodaj najbardziej znany w Polsce mieszkaniec Dominikany.

mm IMG_0664

Coś musi być na rzeczy, bo później trzeciomajowy jubilat przez kilka godzin smażył  mieszkańcom naleśniki. Dzielnie wspierany przez innych lokalnych samorządowców. Na miłośników dobrej kuchni czekało we wtorek znacznie więcej atrakcji. Wśród nich szereg food tracków oferujących przysmaki z różnych stron świata. Jak na imprezę pod nazwą Beef&Grill przystało, głównym punktem programu był jednak konkurs kulinarny. Efekty zmagań ośmiu dwuosobowych drużyn już tradycyjnie wzięli na widelec zawodowcy. – Oceniamy przede wszystkim ich estetykę pracy: czy nie marnują tych produktów, czy wykorzystują je prawidłowo. Oceniamy oczywiście smak tych dań; czy są właściwie przygotowane, czy doprawione tak, jak trzeba; czy odpowiedni jest czas przygotowania warzyw albo mięsa. Natomiast mamy na to luźniejsze spojrzenie, bo dla uczestników to jest głównie zabawa i dobra przygoda – mówił Łukasz Kawaller, szef jurorów, zwycięzca „Hell’s Kitchen”.

mm IMG_0454

W tym roku najlepiej zakończyła się ona dla ekipy Dziewczyny z Drużyny. Ufundowane przez sponsorów nagrody trafiły też do rąk laureatów innych smakowitych zmagań. Ci, których interesowały one nieco mniej, kierowali się w stronę sceny. Mogli tam zobaczyć na przykład popisy barmanów, pokazy taneczne i prezentacje kulinarne. Ale i tak większość uczestników odliczało godziny do chwili, gdy zabłysną na niej muzyczne gwiazdy. – Mamy ograniczone środki finansowe – to jedno, zaś gwiazdy muzyki disco polo są przystępne cenowo. A co najważniejsze, bardzo dużo mieszkańców Legionowa przychodzi i ich słucha, czyli świetnie – cieszył się Roman Smogorzewski. Na rozgrzewkę fani disco polo dostali we wtorek zespół Exaited. Później przez kilkadziesiąt minut sceną niepodzielnie władała grupa Akcent. Kilka znajdujących się w jej repertuarze piosenek o deszczu brzmiało tego dnia wyjątkowo wiarygodnie, bo niebo go uczestnikom nie skąpiło. Poddało się dopiero przed występami gwiazd. Chociaż i bez tego o frekwencję na koncercie Zenek Martyniuk był spokojny. – Wydaje mi się, że dla fanów takiej muzyki, jaką my gramy – tanecznej, łatwo wpadającej w ucho, przy której można fajnie się pobawić i pośpiewać, deszcz nie stanowi większej przeszkody – śmiał się lider i wokalista zespołu Akcent. Miał rację. Jego legionowski koncert obejrzało kilka tysięcy ludzi.