Środowe posiedzenie miejskich radnych wystartowało w spokojnej, przyjaznej atmosferze. Z racji obecności reprezentanta najmłodszej grupy legionowian – niedawno narodzonego potomka Radnej Agaty Zakliki, rzec można familijnej. Jak wszystko na tym świecie, sielanka nie trwała jednak wiecznie.

Już na starcie sesji radnym zrobiło się wesoło. Okazją był wniosek jednej z mieszkanek, aby rondo przy Zespole Szkolno–Przedszkolnym nr 2 nazwać imieniem… No właśnie, tu pojawił się problem. Referujący sprawę przewodniczący Janusz Klejment na odczytywaniu personaliów czcigodnego maharadży już przy drugim podejściu poległ. Z pomocą szefowi rady ruszył jeden z jego zastępców, Mirosław Pachulski, dane dostojnika, który w czasie drugiej wojny światowej pomagał polskim dzieciom, przytaczając całkiem wiernie. Nie pomogło mu to jednak w zostaniu patronem legionowskiego ronda. Z prostej przyczyny: od dziesięciu lat nosi ono imię Aliny i Czesława Centkiewiczów.

W dalszej części sesji radni przygotowali miejski grunt pod majowe eurowybory. Dokonali drobnych korekt w kształcie stałych okręgów wyborczych, obwodów i lokali do głosowania. – W Legionowie zostały utworzone 23 stałe obwodowe komisje wyborcze i jeden obwód odrębny, który będzie w DPS ”Kombatant”. Mamy tylko jedną zmianę siedziby OKW, którą z klubu w bloku 411A przeniesiono do Warsztatów Terapii Zajęciowej – mówi sekretarz miasta Danuta Szczepanik. Siedem obwodów wyborczych dostosowano do potrzeb osób niepełnosprawnych. Po zgłoszeniu urzędnikom takiego zamiaru mogą one także głosować korespondencyjnie lub przez pełnomocnika. Na kampanijny szturm kandydatów miasto już jest gotowe. – Komitety wyborcze mają wyznaczonych 28 miejsc do bezpłatnego wieszania swoich plakatów wyborczych. Mogą to już robić od momentu oficjalnego ogłoszenia wyborów – dodaje urzędniczka.

Od wieszania plakatów radni PiS-u niespodziewanie przeszli do wieszania psów na miejskim programie zapobiegania bezdomności zwierząt. Tak to przynajmniej odebrali koalicjanci. I obszczekali demagogiczną według nich uwagę dotyczącą proporcji pomiędzy wydatkami na psy i koty, a środkami na dożywianie dzieci. Wiceprzewodniczący z ironią zauważył, że opozycja sugeruje przerabianie zwierząt na pokarm. – Bo to tak zabrzmiało – odpowiedział na pytającą uwagę szefa rady Ryszard Brański. – Zawsze powinno być tak, że jednak ludzie są ważniejsi od zwierząt. Absolutnie nie chodziło mi o żadne perwersje, żeby kogokolwiek lub cokolwiek przerabiać na karmę. Po prostu zadaję pytanie – kontynuował Konrad Michalski (PiS). Wtedy wywołany do odpowiedzi poczuł się prezydent Legionowa. – Dla mnie, najdelikatniej jak mogę powiedzieć, niefajne jest stawianie na jednej szali dożywiania dzieci i troski o zwierzęta. To są dwa zupełnie różne zadania. Dalej Roman Smogorzewski użył argumentu, z którym polemizować było i trudno, i niezręcznie. Szczególnie jego prawicowym oponentom. – Nikt nie traktuje psów lepiej jak ludzi, proszę takich rzeczy nie zakładać. Ale już św. Franciszek mówił, że to są nasi bracia mniejsi. I miarą kultury, miarą cywilizacji i pewnej miłości do ziemi, którą dał nam Pan, jest też stosunek do tych zwierząt – powiedział prezydent. Chwilę później program opieki nad zwierzętami oraz zapobiegania ich bezdomności radni większością głosów przyjęli.