Dla wielu tubylców to sensacja porównywalna z niusem, że gustująca w różu Dodzia zaczęła kręcić z czarnym niczym smoła wyznawcą Behemotha. Też o kręceniu, ale lokalna. Bo jakże to tak? On, miłościwie nam (sz)panujące uosobienie samorządowego Roman–tyzmu, parał się taką robotą?! Mało tego, jeszcze z uśmiechem na zmysłowych ustach się do tego przyznaje! To tak, jakby Donek obwieścił, że w młodości trudnił się (przejętym, rzecz jasna, po dziadku z Wehrmachtu) doliniarstwem. Od razu byłby spalony! W dodatku lud natychmiast by pojął, skąd u niego taka biegłość w penetrowaniu obywatelskich kieszeni. Póki co, premier z Gdańska jednak milczy, za to prezydent z Legionowa przyznał się do romansu z weselną operatorką, bez żenady oznajmiając, że zamiast wyjść za kamerę i być z nią aż do końcowych napisów, postanowił wyjść zza niej. I kiedy był już wystarczająco nakręcony, zajął się polityką.

Skąd u poddanych ta konsternacja, nie mam pojęcia. Nikt nie rodzi się przecież dyrektorem czy – za wyjątkiem potomków Kim Ir Sena – szefem państwa. A skoro tak, po drodze musi zaliczyć kilka przystanków, z których często nie wszystkie nadają się do umieszczenia w C.V. No, chyba że dawne zajęcie ujmie się na współczesną modłę: coś na zasadzie nazwania sprzątaczki konserwatorką urządzeń sanitarnych. Filmowanie ślubów oraz wesel można by w ten sposób określić „rejestrowaniem zdarzeń paranormalnych”. I podejrzana woń schabowego tudzież remizy od razu się ulatnia. Swoją drogą, miał Smogi nosa. Gdyby tak wówczas specjalizował się w kręceniu pogrzebów, z wypełnieniem urny mógłby mieć, wbrew pozorom, problem. Głosowaliby na niego głównie panowie, na zlecenie których uwieczniał początki wiecznego życia ich teściowych. Pogłowie takich farciarzy jest zaś ograniczone. Skojarzenia reszty klientów byłyby natomiast grobowe. Wesela to co innego. Łatwiej jest przy okazji wyborów powiedzieć „tak” facetowi kojarzącemu się, bądź co bądź, z radością. Nawet jeżeli były to tylko miłe złego początki.

Najważniejsze są jednak kwalifikacje. I te nasz władca ma wysokie jak własne aspiracje. Dzięki kontaktom z kamerą umie zakręcić w głowie, właściwie ująć temat, zna się na kadrach, kiedy trzeba, potrafi być ostry, by kiedy indziej z determinacją dążyć do zbliżenia. Dlatego rządzenie zbytnio mu nie ciąży.

Poprzedni artykułKradli w biały dzień
Następny artykułWypożyczalnia online
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.