Otwarcie przed kilkoma laty plenerowej siłowni nieopodal ronda przy ulicy Husarskiej było huczne i najwyraźniej zrobiło jej dobrą reklamę. Inna sprawa, że nawet bez niej zapewne cieszyłaby się wzięciem. Dość szybko pojawił się tam jednak problem, któremu skutecznie zaradzić ma dopiero wzięcie obiektu na kamerowe oko.

Kameralna plenerowa „siłka” odpowiadała na potrzeby wielu spółdzielców, którzy takiego obiektu oczekiwali w tym miejscu od ładnych paru lat. Nic dziwnego, że od razu przypadł im on do gustu. – Spora liczba mieszkańców okolicznych bloków chętnie korzysta z tej siłowni. Przychodzą tu ludzie w różnym wieku i dzięki temu, przy okazji wykonywania ćwiczeń, kwitnie międzypokoleniowa integracja – podkreśla Danuta Ulkie, przewodnicząca Rady Osiedla Sobieskiego.

Jest jednak coś, co często ową integrację zakłóca. Oprócz osób spragnionych relaksu położony w ustronnym miejscu obiekt zaczął przyciągać także miłośników obficie zakrapianych biesiad pod chmurką. Ich głośne zachowanie i niewybredny język sprawiły, że z siłowni stopniowo przestali korzystać zwykli, spokojni mieszkańcy. – Dochodziło i wciąż dochodzi tutaj do aktów wandalizmu, chuligaństwa, często zakłócana bywa cisza nocna. Interwencje służb nie do końca skutkowały, a najgorsze jest to, że ostatnimi laty pojawiały się tu duże grupy intruzów, niekoniecznie składające się z mieszkańców okolicznych budynków – mówi szefowa osiedlowej rady. – To miejsce, zamiast być odwiedzane przez mieszkańców, przez tych, którzy chcą zdrowo funkcjonować i robić dobry użytek z tych urządzeń, po prostu nie było wykorzystywane – potwierdza Adam Nadworski, komendant Straży Miejskiej w Legionowie.

Nie było, bo na porządku dziennym, a zwłaszcza nocnym, stało się zanieczyszczanie terenu i załatwianie tam przez intruzów potrzeb fizjologicznych. Trudno się dziwić, że okoliczni mieszkańcy, poprzez swoich reprezentantów w Radzie Osiedla Sobieskiego, postanowili jakoś temu zaradzić. Niezależnie od próśb o interwencje Policji i Straży Miejskiej, uznali, że warto byłoby, aby ich siłownię miał na oku legionowski monitoring. Pierwszy wniosek w tej sprawie dotarł do ratusza jesienią 2018 roku. Z różnych względów, przede wszystkim technicznych, trudno było jednak załatwić go od ręki. – Żeby podłączyć kamerę, nie wystarczy tylko zasilanie. Potrzebne są też albo częstotliwość radiowa, albo światłowód. Wszelkie wymagania techniczne trzeba tak dopiąć, żeby wszystko funkcjonowało później bez zarzutu – tłumaczy komendant. Na przeszkodzie w objęciu siłowni miejskim monitoringiem stała ponadto informatyczna wydolność całego systemu. Teraz, kiedy w toku są prace związane z jego modernizacją i rozbudową, miejscy strażnicy mogą już przekazać mieszkańcom dobre wieści. – To miejsce będzie objęte stałym monitoringiem miejskim. Pojawią się tutaj stałopozycyjne kamery, które non stop będą obserwowały cały teren. Tak więc mogę obiecać, że dzięki nim oraz pracy operatorów monitoringu to miejsce stanie się bezpieczne – dodaje Adam Nadworski.

Upór i cierpliwość spółdzielców doprowadziły więc do szczęśliwego finału. – Zabiegi ze strony przedstawicieli spółdzielców, ludzi, dla których to miejsce było ważne i istotne, spowodowały, że w końcu przekonaliśmy wszystkich, żeby ten punkt kamerowy tutaj powstał – przyznaje komendant. W zasięgu kamer siłownia przy Husarskiej powinna znaleźć się najdalej za kilka tygodni. Danuta Ulkie liczy, że ich obecność wpłynie nie tylko na zwyczaje kłopotliwych intruzów. – Mając świadomość w kwestii zainstalowanych tu kamer, właściciele czworonogów zapewne lepiej zadbają o to, żeby sprzątać po swoich pupilach – liczy Danuta Ulkie. Czas pokaże, czy spełnią się nadzieje mieszkańców związane z obecnością Wielkiego Brata. Nadzieje tak samo jak on – wielkie.

Poprzedni artykułNowa „Miejscowa na Weekend”
Następny artykułJuż w ten weekend
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.