fot. arch.

Koszykarze drugoligowego Legionu Legionowo zrobili, co do nich należało, wygrywając w sobotę (24 lutego) wyjazdowy pojedynek z przedostatnią w tabeli grupy B ekipą z Mińska Mazowieckiego. I dzięki temu z tamtejszego Banku Spółdzielczego zasłużenie podjęli komplet punktów.

Jeśli nawet „na papierze” Legion był uważany za umiarkowanego faworyta sobotniego meczu, to dość długo zwlekał z potwierdzeniem tego na parkiecie. Przespana pierwsza kwarta, przy jednoczesnej dobrej postawie zmotywowanych do walki gospodarzy, sprawiła, że przed drugą częścią spotkania drużyna Łukasza Pacochy miała pięć punktów „w plecy”. I chyba dobrze się stało, bo ten zimny prysznic najwyraźniej pobudził gości do działania.

Po krótkiej przerwie Legion zaczął wreszcie grać szybko, dokładnie i skutecznie, na co miejscowi gracze nie zdołali znaleźć właściwej odpowiedzi. Nie tylko zresztą w drugiej, przegranej dwunastoma punktami, kwarcie, lecz także w trzeciej, wygranej przez legionowian 26:21. Przed ostatnią odsłoną meczu przyjezdni mieli zatem tuzin „oczek” więcej, a w dodatku przewagę psychiczną wynikającą z lepszej dotychczas postawy na parkiecie. Ambitna ekipa Banku Spółdzielczego, owszem, nie poddała się i walczyła do samego końca, ale w czwartej kwarcie odrobiła do Legionu tylko cztery punkty. Dlatego to goście mogli w sobotę cieszyć się z wygranego 90:82 meczu.

Kolejną ligową batalię legionowianie stoczą we własnej hali, w niedzielę (3 marca) podejmując w Arenie znajdującą się aktualnie tuż za nimi, mającą jeden punkt, lecz także dwa rozegrane mecze mniej, UKS Trójkę Żyrardów. Warto by więc było pokusić się w tym pojedynku o zwycięstwo. Początek spotkania zaplanowano na godz. 17.00.

Bank Spółdzielczy Mińsk Maz. – KS Legion Legionowo 82:90 (25:20, 18:30, 21:26, 18:14)

Punkty dla Legionu zdobywali: Lewandowski – 25, Caliskan – 21, Nieporęcki – 16, Kus – 11, Nyckowski i Rudko – po 5, Fronc – 3, Turkowski i Śliwiński – po 2.

Poprzedni artykułPotrzebne wyciszenie i spokój
Następny artykułPokusa grania bluesa
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.