Tak jak tradycyjna jest w naszej kulturze kolacja wigilijna, tak do lokalnej, legionowskiej tradycji weszła też Wigilia Miejska. Weszła i już została, a wielu mieszkańców co roku potwierdza, jak bardzo jest im ona potrzebna. Dobrze to było widać również w minioną niedzielę na terenie ratusza, po sam dach wypełnionego nie tylko atmosferą świąt, lecz także mnóstwem związanych z nimi atrakcji.

– Mamy tutaj co roku żywą szopkę ze zwierzętami, a w Legionowie takich zwierząt po prostu nie ma. Dzisiaj funkcja dziadka na wsi, w moim pokoleniu powszechna, trochę się skończyła i myślę, że to magnes przyciągający tu wiele osób. Część mieszkańców ma też potrzebę wspólnotowego przeżycia tych niezwykłych świąt, które są właśnie rodzinne, a przecież miasto to jest taka duża rodzina. Cieszę się, że z roku na rok coraz więcej mieszkańców chce wspólnie, w dużym gronie, a nie tylko wśród najbliższych, przeżywać ten cudowny czas świąt Bożego Narodzenia – mówi Roman Smogorzewski. Tej niedzieli to w ich rytmie biło administracyjne serce miasta. A legionowianki i legionowianie chętnie sprawdzali jego grudniowy, przedświąteczny puls. – Miejski Ośrodek Kultury przygotował rozmaite atrakcje: występy, kiermasz, które przyciągają tu ludzi i powodują, że się oni integrują i są ze sobą i dla siebie. Bo ludzi są sobie potrzebni. To ważne, że w codziennym pędzie, nie tylko przy rodzinnych stołach, ale też w tym symbolu miasta, jakim jest ratusz, mogą się zatrzymać i złożyć sobie życzenia – dodaje prezydent.

Mieszkańcy usłyszeli je też od honorowych gości miejskiej imprezy. Proboszcz parafii pw. św. Józefa Oblubieńca przy szukaniu „wszystkiego najlepszego” radził dorosłym podpatrywać najmłodszych. – Jeżeli nauczymy się, tak jak dzieci, cieszyć się każdym spotkaniem, każdym drobiazgiem, każdym gestem, każdym uśmiechem, to tego szczęścia w naszych sercach i między nami będzie o wiele więcej – mówił ks. ppłk Marcin Czeropski. Z nieco innym, bardziej politycznym przesłaniem przybył do ratusza wraz z rodziną eks starosta i zastępca prezydenta, a obecnie świeżo upieczony szef kancelarii premiera. – Przyszliśmy tutaj, żeby podzielić się dobrą nowiną i cieszyć się z tego, że jesteśmy tu razem, że przed nami piękne święta, a później piękny nowy rok. Życzę wszystkim państwu, żeby czas świąt był czasem spokoju, odpoczynku, oddechu – zwrócił się do obecnych Jan Grabiec.

Jak dokładnie policzył prezydent Legionowa, rolę gospodarza Wigilii Miejskiej pełnił on już po raz 21. Trudno się zatem dziwić słowom rozpoczynającym jego okolicznościową mowę. I wszystkim tym, które w stronę mieszkańców padły później. – Tak się do was przyzwyczaiłem, tak się z wami zżyłem – i mam nadzieję, że wy ze mną – że jesteście mi jak rodzina. (…) Myślę, że przez te lata mnóstwo nam się udało w tym mieście wspólnie zrobić. Kiedyś spotykaliśmy się na dworze, bo nie było takiego miejsca, takiej przestrzeni, a dzisiaj mamy i salę w ratuszu, i Arenę. Marzyliśmy o dworcu, marzyliśmy o wielu różnych rzeczach, które dzisiaj mamy. Ale pamiętam też, jak te 21 lat temu moim hasłem wyborczym było „Miasto to ludzie”. Gdzieś tam intuicyjnie czułem, mimo że wtedy nie było kanalizacji, wodociągów i wielu różnych rzeczy, że ci ludzie są najważniejsi. Cieszę się, że dzisiaj jesteście tu razem z nami i za chwilę podzielimy się opłatkiem.

Zanim jednak nastąpiła wigilijna kulminacja, setki osób wysłuchało koncertu kolęd, jaki przygotowano w sali widowiskowej ratusza. Na pięknie udekorowanej scenie wystąpili: Legionowski Chór Kameralny, chóry Progresja i Cegla Band, a także młodzi artyści ze Studia Tańca i Piosenki Szachraj oraz Pracowni Śpiewu Estradowego Angel’s Voice. Zazwyczaj łagodząc obyczaje, w w tym przypadku muzyka miała też nieco szybciej wprowadzić słuchaczy w świąteczny nastrój. Przydał się on, gdy już mieszkańcy zeszli do atrium, aby z opłatkiem w ręku wypełnić je mnóstwem mniej lub bardziej możliwych do spełnienia życzeń.

A czego najmocniej winszują miastu i jego mieszkańcom polityczni włodarze? Generalnie rzecz biorąc, normalności. – Czasy mamy naprawdę niespokojne, jest bardzo dużo agresji, bardzo dużo depresji – szczególnie wśród młodych ludzi. Najpierw była pandemia i każdy bał się o swoje życie, później była, i wciąż jest, wojna w Ukrainie, także wojna w Izraelu. Jest i wojna polsko-polska, która też rodzi napięcia. Media żyją skandalem, sianiem niepokoju, pełne agresji są też media społecznościowe, dlatego myślę, że należy życzyć nam wszystkim i miastu, aby po prostu było lepiej – uważa prezydent Roman Smogorzewski. Zaś Jan Grabiec dodaje: – Generalnie najważniejsze jest to, żeby ludzie się do siebie uśmiechali. Po 15 października widziałem na twarzach wielu mieszkańców Legionowa dużo szerszy uśmiech i bardziej promienne oczy. Myślę, że wielu osobom te ostatnie tygodnie sprawiły bardzo wiele radości i cieszę się, że mogłem się do tego dołożyć.

Jak to podczas wigilijnej uczty, na ratuszowych gości czekał też tradycyjny poczęstunek. Równie mocno jak cała niedzielna impreza pachnący nadchodzącymi świętami.

Poprzedni artykułWydmuchał trójkę
Następny artykułOdchodzi głos Legionovii
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.