Po kilku latach względnego spokoju dziki znów zaczęły odwiedzać Legionowo. Czyniąc to regularnie, często całymi stadami. I trudno się temu dziwić, skoro ludzie sami zostawiają im zaproszenia. Takie, które zwłaszcza zimą są dla zwierzaków nie do odrzucenia.

O co chodzi? Oczywiście o walające się nie tylko przy śmietnikach resztki z ludzkich stołów. Częstokroć zostawiane tam przez ludzi celowo. A to błąd, który może być groźny w skutkach. – Przede wszystkim chciałem przypomnieć o bezwzględnym zakazie karmienia dzików na terenie miasta. Takie postępowanie powoduje, że w miejsca, gdzie wyrzucamy resztki jedzenia, dzik zawsze będzie wracał, szukając łatwego pożywienia. Jeżeli ktoś nie wyrzuci odpadów do właściwego pojemnika, tylko włoży je na na przykład do ulicznego kosza, przychodzi dzika zwierzyna i szuka w tych koszach pokarmu, bo to jest łatwa zdobycz – przestrzega Adam Nadworski, komendant Straży Miejskiej w Legionowie.

Dlatego, zamiast szukać pożywienia w swoim naturalnym środowisku, dziki wolą dania podawane im przez ludzi „na talerzu”. Choć bez trudu mogłyby się bez nich obejść. – Dzik jest zwierzyną leśną, która spokojnie znajdzie sobie pożywienie na terenie kompleksów leśnych. A mamy ich jeszcze w Legionowie dość sporo. I tam jest ich miejsce – zwraca uwagę komendant. Nadal jednak nie każdy mieszkaniec zdaje się mieć tego świadomość. W tej sytuacji legionowscy funkcjonariusze postanowili przejść do informacyjnej ofensywy. – Opracowaliśmy ulotkę dla mieszkańców, która przypomina, czego nie powinniśmy robić, jeżeli chodzi właśnie o dziki – mówi Adam Nadworski. I dodaje, że przede wszystkim należy trzymać się od nich z daleka. Szczególnie widząc dużego odyńca lub zbliżającą się lochę mającą pod opieką warchlaki. – Absolutnie omijamy takie miejsce. Najlepiej od razu poinformować o tym straż miejską. Ściśle współpracujemy w tym zakresie z kołami łowieckimi, które z naszą pomocą robią kawał dobrej roboty, żeby dziki nie przychodziły do miasta, tylko zostawały w lesie.

Ulotki, które przygotowano w ramach akcji pod hasłem „Nie dokarmiaj dzików w mieście”, będą dystrybuowane w zasobach SMLW oraz instytucjach publicznych. Straż miejska liczy, że przy ich pomocy choć części częstujących dziki legionowian uda się przemówić do rozsądku. Jeśli nie, powinni wiedzieć, że przestrzega przed tym również prawo. – Dokarmianie dzików jest usankcjonowane nawet przepisem karnym. Mówi o tym art. 78 Ustawy o ochronie zwierząt. Przewidziana jest za to dość wysoka grzywna, a nawet kara ograniczenia bądź pozbawienia wolności do trzech lat. Tak więc jeszcze raz przypominam, żeby tego nie robić – powtarza komendant Nadworski. Pamiętając, że dzik – jak pisał już sam Jan Brzechwa – rzeczywiście potrafi być dziki.

Poprzedni artykułChoinka na ocenę
Następny artykułLa donna do zmian skłonna
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.