Tak się szczęśliwie, choć nieprzypadkowo, złożyło, że impreza mająca w nazwie pożegnanie lata zbiegła się na Grudziach z powitaniem nowej miejskiej inwestycji. A ponieważ asumptem do jej organizacji był plac zabaw, trudno się dziwić, że w minioną sobotę okoliczni mieszkańcy bawili się do późnego wieczora.

Uroczyście otwierając okazały plac zabaw, prezydent miasta zaczął od prośby skierowanej do jego głównych beneficjentów i użytkowników. – Kiedy wrócicie do domów, to najbardziej trzeba podziękować waszym rodzicom, bo gdyby nie oni, tego placu zabaw by nie było, ponieważ ten plac zabaw powstał dzięki podatkom, które płacą wasi ciężko pracujący rodzice. Ucałujcie ich, przytulcie i wybaczcie, że czasami późno wracają do domu. Ale tak naprawdę wygląda rzeczywistość – z uśmiechem stwierdził Roman Smogorzewski.

Tuż po tym, kiedy dokonał poświęcenia inwestycji, miejscowy kapłan sięgnął pamięcią do początków rozrywkowego przeznaczenia tej części dzielnicy Grudzie. – Pierwszy plac zabaw powstał w tym zakątku jakieś 10 lat temu. To było jedyne miejsce, gdzie można było wygospodarować taki teren. Wówczas, w porozumieniu z urzędem miasta i panem prezydentem, udało się taką inicjatywę zrobić. Urząd miasta zakupił zabawki, a my – naszymi pracownikami z parafii, je zamontowaliśmy i wykonaliśmy ogrodzenie. I to był taki raczej skromny początek. A dzisiaj cieszymy się, że powstało coś bardziej atrakcyjnego – nie ukrywa ks. Tomasz Chciałowski, proboszcz parafii Matki Bożej Fatimskiej w Legionowie.

Na ową atrakcyjność złożyło się mnóstwo nowych, estetycznych i bezpiecznych urządzeń dla dzieci. Znalazły się wśród nich m.in. trampolina, karuzela, kilka rodzajów huśtawek, zjeżdżalnia oraz bujaki sprężynowe. Tą przemyślaną i miłą dla oka całość uzupełniły elementy tzw. małej architektury. Dzięki temu stworzono miejsce mogące stać się małym centrum spotkań mieszkańców tej części miasta. – To będzie z wielkim pożytkiem dla wszystkich, dla całej społeczności. I tych rodzimych mieszkańców ulicy Grudzie, i tych, którzy sprowadzają się tutaj z Warszawy i innych miejscowości. Niech to miejsce naprawdę służy wszystkim – mówi ksiądz Chciałowski. – Generalnie chodzi o to, żeby dzieciaki odciągnąć od komputerów czy smartfonów, żeby wyszły na zewnątrz i też żeby ich mamy miały się tu gdzie spotkać i pokazać. Dzielnica się rozwija, powstaje dużo domów jednorodzinnych – co prawda czasem już poza granicami Legionowa, ale jednak. Jest taka nowa ulica, Wymarzona, praktycznie już cała zabudowana. Mieszkają tam młodzi ludzie i nie za bardzo mają tu gdzie wyjść. Tak więc ten plac będzie również pełnił rolę integrującą. Bardzo fajna sprawa – dodaje Ryszard Brański, mieszkający nieopodal przewodniczący Rady Miasta Legionowo.

Fajne i ważne jest również to, że poprzednie, wciąż jeszcze spełniające swoją funkcję wyposażenie placu zabaw nie wylądowało w skupie złomu. Staraniem władz miasta znalazło ono drugie, choć również w pełni zgodne ze swoim przeznaczeniem życie. – Te stare zabawki zostały przeniesione na teren Szkoły Podstawowej nr 8, w rejon Grudzi i ul. Partyzantów. Dzięki temu tamtejsze dzieci jeszcze przez wiele lat będą mogły z tych zabawek korzystać – zapewnił zebranych prezydent Legionowa.

Co do otwartego na Grudziach, kosztującego blisko 340 tys. zł placu zabaw, miejscy włodarze także liczą na jego długowieczność. „Odhaczając” zarazem z listy planowanych zadań kolejną miejską inwestycję, która wielu mieszkańców Grudzi i okolic bez wątpienia ucieszy. – Jest to dzielnica położona na granicy Legionowa, ale wszyscy jej mieszkańcy przejeżdżają przez nowo otwarty tunel. Tak więc dla nich jest to, można powiedzieć, okno na świat, bo włączenie się do drogi krajowej nr 61 dotąd było dla nich sporym utrudnieniem. Generalnie rzecz biorąc, staramy się dbać także o te odległe rejony naszego miasta – zapewnia Ryszard Brański.


Innego rodzaju przejawem tej dbałości była druga, wieczorna część sobotniej imprezy na Grudziach. Ale tym razem przeznaczona już dla dorosłych mieszkańców dzielnicy. Ci zaś na okraszonej smacznym jadłem potańcówce stawili się równie licznie jak w południe dzieciaki na placu zabaw. I tak samo, wzorem swoich pociech, nie chciało im się z niej wychodzić…

Poprzedni artykułTrening pod publiczkę
Następny artykułDwa razy w dziesiątkę
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.