Chociaż tradycji świątecznych spotkań spółdzielców znowu nie stało się zadość, osiedlowi radni nie zostawili starszych, samotnych sąsiadów na lodzie. Skrzyknęli się, zrobili zbiórkę, znaleźli sponsorów i dla potrzebujących pomocy mieszkańców przygotowali okazałe paczki. A później osobiście, z najlepszymi życzeniami, dostarczyli im je do domów.

Pustosząca świat pandemia koronawirusa położyła się cieniem na wielu dziedzinach życia. Weszła ona też w paradę tradycji legionowskich spółdzielców, którzy „od zawsze” przygotowywali spotkania dla starszych i samotnych mieszkańców SMLW. – Przez kilkanaście lat rady osiedlowe naszej spółdzielni organizowały spotkania dla osób starszych i samotnych. Niestety, ze względu na pandemię od kilku lat się to nie udawało. Zastanawialiśmy się, jak to wypadnie w tym roku. Obostrzenia są wprawdzie odwołane, niemniej jednak nadal jest dużo zachorowań: i na koronawirusa, i na grypę. Dlatego członkowie rad osiedli postanowili dla potrzebujących mieszkańców zrobić paczki i w związku z tym włączyli się również w akcję zbierania żywności – mówi Agnieszka Borkowska, wiceprezes SMLW w Legionowie.

Przez trzy grudniowe dni, od piątku do niedzieli, osiedlowi radni zachęcali do jej przekazywania klientów delikatesów Centrum oraz Biedronki przy ulicy Sowińskiego. Obok produktów spożywczych, na zakupowym celowniku znalazły się także środki czystości. – Zawsze robiliśmy spotkania razem z osiedlem Batory, dlatego też i te zbiórki postanowiliśmy zorganizować wspólnie z członkami jego rady, przy wsparciu między innymi stowarzyszenia Amicus oraz urzędu miasta. Staraliśmy się też zorganizować pieniądze z innych źródeł. Zwróciliśmy się do działającej przy spółdzielni Fundacji Pomost i tam również udzielono nam wsparcia. Podobnie stało w przypadku Starostwa Powiatowego w Legionowie – podkreśla Irma Cegiełka, przewodnicząca Rady Osiedla Jagiellońska.

Dzięki temu tuż przed świętami członkowie poszczególnych rad osiedlowych mogli przystąpić do kompletowania świątecznych paczek. Pomimo ciężkich czasów przygotowywanych, jak to się mówi, na bogato. – Zawsze robimy tak, żeby były dwie pełne reklamówki, aby nie było zbyt skromnie, tylko makaron i cukier. Wkładamy tam również na przykład olej, słodycze, mięso i ryby w puszkach. Staramy się dawać im takie produkty, na które ci ludzie raczej nie mogą sobie pozwolić. Chcemy, żeby oni naprawdę ucieszyli się, że coś dostali – dodaje szefowa rady największego legionowskiego blokowiska. Właściwie dla każdego z obdarowanych mieszkańców taki sąsiedzki prezent znaczy bardzo wiele. I od strony emocjonalnej, i pod względem czysto materialnym. – Zdajemy sobie sprawę, że ten rok jest szczególnie trudny dla tych ludzi, więc postaraliśmy się wybrać osoby najbardziej dotknięte obecną sytuacją i faktycznie samotne. Takie, do których nikt nie przyjeżdża i które na co dzień borykają się z problemami finansowymi.

W tym roku obfite spółdzielcze paczki świąteczne trafiły w sumie do kilkudziesięciu szczęśliwych beneficjentów. Zawsze wywołując na ich twarzach uśmiech, a czasem nawet łzy radości i wzruszenia. – Akcja z powodzeniem się udała, myślę, że nie po raz ostatni. Zobaczymy, jak to będzie w przyszłym roku: czy uda się zorganizować takie spotkanie. Ważne jednak, że w tym roku udało się dostarczyć paczki – cieszy się Agnieszka Borkowska. Cel został więc osiągnięty. A co do przyszłości świątecznych spotkań, szefowa oraz członkowie Rady Osiedla Jagiellońska są dobrej myśli. – Mamy nadzieję, że już na Wielkanoc będziemy mogli zorganizować „jajeczko” – tak jak to, przed pandemią, bywało do tej pory; że będziemy mogli zaprosić te osoby tutaj, do spółdzielni i przygotować taką prawdziwą świąteczną ucztę. Aby nasi goście naprawdę poczuli, że po tych kilku latach przerwy wracamy wreszcie do normalności – mówi Irma Cegiełka. I tego właśnie wypada wszystkim, nie tylko spółdzielcom, życzyć.

Poprzedni artykułOszustwo last minute
Następny artykułBudżetowa sztama
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.