Od niedawna pojęcie złapania kogoś na gorącym uczynku nabrało dla legionowskich strażników miejskich nowego znaczenia. W grudniu weszli oni bowiem w posiadanie działającej na podczerwień kamery termowizyjnej. Jest poręczna, prosta w obsłudze i zwłaszcza zimą może im oddać nieocenione przysługi. Chodzi m.in. o kontrolowanie miejsc, w których zwykli przebywać bezdomni. Pierwsze testy kosztującego 10 tys. zł sprzętu wypadły pomyślnie. – Bez większego wysiłku, kierując taką kamerę na budynek lub inne miejsce, z łatwością ustalimy, czy jest tam jakieś źródło ciepła, a więc osoba, która potencjalnie może tam przebywać. To z kolei pozwoli podjąć decyzję, czy należy podjąć interwencję i sprawdzić wszystkie zakamarki danego pustostanu – mówi Adam Nadworski, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Legionowie. Jeśli chodzi o dzikich lokatorów, nowe urządzenie pomoże też namierzać tych, którzy dzicy są całkiem dosłownie. Tyle że od pomieszkiwania w czterech kątach wolą pobyt na łonie miejskiej przyrody. Doświadczenia służb z innych regionów kraju dowiodły, że w walce z buchtującym wrogiem kamera termowizyjna stanowi przydatny oręż. – My również już ją pod tym kątem wykorzystywaliśmy. Gdy w odłowni podsypaliśmy karmę dla dzików, mogliśmy po zmroku, nie ryzykując spłoszenia zwierzyny, sprawdzić czy jest ona w pobliżu, a być może nawet w samej odłowni. Choć strażniczy nabytek ma w nazwie słowo „kamera”, nie rejestruje obrazu. Po zmroku pozwala natomiast funkcjonariuszom dostrzec to, na co wcześniej musieli przymykać oko. – Patrolując tereny leśne, choćby te wzdłuż ul. Prymasowskiej, praktycznie bez wysiadania z radiowozu możemy ustalić, czy np. ktoś nie wyrzuca w lesie śmieci albo nie biega tam luzem jakiś pies – dodaje Adam Nadworski.