Legionowianie, którzy w sobotę wybrali się do sali widowiskowej ratusza, wyszli z niej w dobrych nastrojach i pełni pozytywnej energii. Bo taka też była i jest śpiewająca dla nich tego wieczoru legenda polskiej estrady, Halina Frąckowiak. Gdyby ktoś miał wątpliwości, wciąż będąca w znakomitej formie wokalnej.
Chociaż z powodzeniem robi to od wielu lat, obecny rok, o czym wspomniał zapowiadający ją Marek Pawłowicz, będzie dla Haliny Frąckowiak zupełnie wyjątkowy. – Chciałbym poinformować państwa, że w tym roku obchodzi ona jubileusz pięćdziesięciolecia pracy artystycznej – powiedział legionowski tenor i animator kultury. Patrząc i słuchając byłej wokalistki grup ABC czy Czerwono – Czarni, trudno uwierzyć, że swym wybornym głosem czaruje słuchaczy już od pół wieku. Jej samej również. – Nie zauważyłam tego. Te 50 lat minęło zupełnie jak mgnienie oka – śmieje się Halina Frąckowiak.
Jak podkreśla, kariera zawodowa nigdy nie przesłoniła jej innych aspektów życia. Dzięki temu każdym z nich mogła się cieszyć i delektować. – Przez te lata byłam także matką, uczyłam się, kończyłam studia, poznawałam wspaniałych ludzi, czytałam wiele mądrych książek, obejrzałam parę świetnych filmów. To jest też piękne, bo nas ubogaca i daje możliwość rozwoju, po to, żeby przełożyć go później na piosenkę.
Owe „przekłady”, dzięki wokalistce oraz pracującym dla niej autorom, podbijały serca słuchaczy muzycznym urokiem i literacką głębią. Wiele ze swoich przebojów Halina Frąckowiak przypomniała w sobotę legionowskiej publiczności. „Bądź gotowy dziś do drogi”, „Anna już nie mieszka tu” czy „Papierowy księżyc” to tylko kilka spośród piosenek, które na trwałe umieściły artystkę w panteonie krajowych gwiazd estrady. No i oczywiście słynny, oparty na melodii z filmu „Emmanuelle” utwór „Mały elf”. Mały, ale na podobieństwo innych hitów laureatki wielu festiwalowych nagród, w jej interpretacji wielki.
Halina Frąckowiak należy do postaci, które nawet gdy są na scenie w pojedynkę, potrafią zapełnić ją swą osobowością. Zarówno kiedy ciepłym, zmysłowym głosem wykonuje własne piosenki, jak i przerywa dzielącą je ciszę opowiadaniem o kulisach ich powstawania. Czasem równie intrygujących, co sama muzyka. Z okazji zawodowego jubileuszu, ilustrowana przez cały koncert zdjęciami z prywatnej kolekcji artystki. – Wszystko jest bardzo ważne: każdy dzień, każdy koncert, każde przygotowanie, każda praca. Ale najważniejsze jest spotkanie z publicznością, dzięki której jestem na scenie tyle lat, i za to mogę tylko bardzo gorąco jej podziękować – mówi piosenkarka. W Legionowie Halina Frąckowiak zrobiła to w sposób najlepszy z możliwych – śpiewając ludziom swoje piosenki.