Każdy zapewne słyszał to powiedzenie, a wielu przekonało się o jego słuszności. Bo pies rzeczywiście jest stworzony do tego, aby być najlepszym przyjacielem człowieka. Tyle że każda przyjaźń, zwłaszcza między ludźmi a zwierzętami, rodzi się powoli, a często też i nie bez przeszkód. Aby to właścicielom uświadomić, Stowarzyszenie Pomocy Potrzebującym „Nadzieja”, Fundacja Edukacyjna Argo i behawioryści z Brzozowego Hoteliku postanowili ich w tej kwestii wyedukować.

Stąd pomysł na spotkanie poświęcone zagadnieniom dotyczącym wychowania psa, prewencji pogryzień, problemów na spacerach oraz komunikacji międzygatunkowej. – Wiele osób nie ma świadomości, jak wychować psa, jak postępować z psem. Nie wiedzą, że ta komunikacja jest zupełnie inna, bo to jest całkiem inny gatunek. Najnowsze badania pokazały, że metody pozytywne dają dużo fajniejsze efekty. Więc jeżeli spotykamy się z ludźmi, to próbujemy ich edukować: mówimy, co powinni, a czego nie powinni robić, jak sobie radzić, jak wychodzić z pewnych sytuacji i jak unikać pogryzień, bo jest nadal bardzo częsta przypadłość – mówi trenerka psów Iwona Wymazał. Konsekwencje kłopotów wychowawczych z własnym psem bywają rozmaite. Ale najczęściej i najwięcej płaci za nie z reguły sam zwierzak. – Ludzie, którzy kupują psa i sobie z nim nie radzą, w momencie, kiedy piesek dojrzewa, często oddają go do schroniska, porzucają go. Tak nie musi się stać. Można w tej chwili znaleźć, choćby w internecie, dużo wiedzy o tym, jak poradzić sobie z wychowaniem pupila.

Zwierzęcą gwiazdą szkolenia w siedzibie stowarzyszenia „Nadzieja” była labradorka Tajga, na co dzień „zatrudniona” też w miejskim ratuszu i pomocna w dogoterapii. Bez żadnych oporów, a nawet z przyjemnością, demonstrowała jak dawane przez behawiorystów rady mogą przełożyć się na zachowanie psiaka. – Na spotkaniu mieliśmy sporo właścicieli piesków: i szczeniaków, i psów starszych, które mają już silne nawyki. Jedne ciągnęły na smyczy, inne miały problemy z pozostaniem w domu, gryzły właścicieli – to wszystko da się wypracować. Różnica jest tylko w czasie. Może to być tydzień, miesiąc, czy pół roku. Wszystko zależy od konkretnego przypadku – tłumaczy trenerka.

Każdy pies jest oczywiście trochę inny. Łatwo jednak można wskazać pewne powtarzające się wyzwania, jakie napotykają posiadacze szczekających czworonogów. – Najczęstsze problemy, z jakimi zgłaszają się do nas właściciele psów, są związane z lękiem: kiedy pies się boi, na przykład nie chce chodzić do weterynarza. Jest też problem z agresją. W wyniku lęków, braku socjalizacji, pies potrafi ugryźć. Ludzie nie dostrzegają pewnych sygnałów, nie „czytają” mowy ciała psa, stąd w odpowiednim momencie nie pomagają mu odejść i uniknąć zagrożenia. Oprócz tego, po okresie pandemii, mamy sporo piesków, które cierpią na lęk separacyjny. Bo dotąd człowiek zawsze był, siedział na pracy zdalnej, no i pies się do tego przyzwyczaił. I nagle idziemy do pracy, pies zostaje sam i wpada w panikę, bo nie jest tego nauczony – mówi Iwona Wymazał.

Konsekwencjami owej paniki zazwyczaj są pogryzione meble, drzwi oraz inne domowe sprzęty. Bywa też i tak, że tęskniący za panem pies pod jego nieobecność przez cały czas wyje. Uprzykrzając tym samym życie, szczególnie w bloku, również sąsiadom. – Czy można sobie łatwo z tym poradzić? W większości przypadków tak. Zabierze to tylko trochę czasu. Wszystko zależy od kondycji psychicznej psa i oczywiście od ludzi, którzy wiedzą, jak należy z nim postępować – podsumowuje specjalistka. Krótko mówiąc, z każdym psiakiem prędzej czy później da się dogadać. I każdy też chętnie poda swojemu właścicielowi łapę – na zgodę.