Dwa dni po opublikowaniu informacji o rozwiązaniu umowy sponsorskiej z firmą IŁ Capital, w czwartek (19 stycznia) władze siatkarskiej Legionovii podały komunikat, stanowiący tego faktu nieuniknioną konsekwencję. Nie mogąc już czekać z tą decyzją do końca sezonu, klub wycofał się z trwających właśnie rozgrywek ligowych.

Zawodowy sport, szczególnie w najwyższych klasach rozgrywkowych, to bardzo droga „zabawa”. W dzisiejszych czasach możliwa właściwie tylko i wyłącznie dzięki posiadaniu hojnego mecenasa, który za te igrzyska dla kibiców – lecz także za miejsca pracy dla sportowców oraz kadry trenerskiej – będzie skłonny płacić. Bo z wpływów za bilety żaden, przynajmniej polski, klub utrzymać się nie ma najmniejszych szans. Przykład IŁ Capital Legionovii i stojącej za nią spółki tylko to potwierdza. Gdy już znaleźli się pod finansową ścianą, sportowi działacze prawdopodobnie nie mieli innego wyjścia, jak tylko to, o którym donieśli w czwartkowe przedpołudnie.

Oficjalnie wszystko dokonało się dzień wcześniej. „W dniu wczorajszym odbyło się spotkanie zarządu z Polską Ligą Siatkówki. Wynikiem tego spotkania jest podjęcie decyzji o wycofaniu klubu Legionovia S.A. z rozgrywek TAURON Ligi. Chcielibyśmy podziękować kibicom za wsparcie, wiarę i doping przez wszystkie lata występów na najwyższym szczeblu rozgrywek! Dziękujemy, że byliście z Nami” – napisano w opublikowanym na Facebooku lakonicznym komunikacie, podpisanym przez Konrada Ciejkę i Sławomira Supę – prezesa oraz wiceprezesa Legionovii S.A. Co teraz stanie się z legionowską siatkówką, ze znanym i uznanym w całym kraju szkoleniem młodych zawodniczek, pozostaje sprawą otwartą. I wielką, jak na razie, niewiadomą.

Poprzedni artykułSparowanie z „dwójką”
Następny artykułZ ławki do ośrodka
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.