Grając przed własną publicznością, będący faworytem KKS Tur Basket Bielsk Podlaski nie dał koszykarzom Legionu najmniejszych szans. Nawiązując poniekąd do pierwszego, zwierzęcego członu swej nazwy, sportowo stratował drużynę z Legionowa. Po jedenastu drugoligowych kolejkach zajmuje ona w grupie B dziesiąte miejsce.

Dla nikogo nie było tajemnicą, że po przegranym meczu z wiceliderem – Zniczem Pruszków, w następnej kolejce legionowską drużynę znów czeka arcytrudne wyzwanie. Tym razem, w sali sportowej tamtejszej szkoły podstawowej, czekał na Legion zespół z Bielska Podlaskiego, aktualnie trzeci w rozgrywkach. I chociaż statystyki ani zajmowane lokaty same nie grają, gospodarze od pierwszego gwizdka sędziego starali się potwierdzić, że nieprzypadkowo walczą w tym sezonie o najwyższe cele.

Już pierwsza, wygrana szesnastoma punktami kwarta, praktycznie wybiła zawodnikom Legionu z głów myśli o nawiązaniu w minioną sobotę (26 listopada) równorzędnej walki z Turem. Wprawdzie w drugiej odsłonie spotkania goście ulegli mu już „tylko” siedmioma oczkami, ale nie okazała się to zapowiedź odrabiania strat, lecz decydującego ciosu. Miejscowi zadali go w kolejnej kwarcie, zwyciężając w niej aż dwudziestoma trzema punktami. Nic dziwnego, że ostatnią fazę pojedynku trochę już sobie odpuścili. Mimo to, stawiając kropkę nad… koszem, także ją kilkoma punktami rozstrzygnęli na swoją korzyść. To oznaczało, że w całym spotkaniu zdobyli ich, bagatela, pięćdziesiąt więcej od rywala. Wracając po meczu na Mazowsze, w kiepskich, co zrozumiałe, nastrojach, podopieczni Antonio Daykoli mieli więc o czym myśleć.

Efekty owych przemyśleń koszykarscy kibice będą mogli zobaczyć już w najbliższą sobotę w IŁ Capital Arenie Legionowo. Gospodarze z Legionu podejmą tam znajdującą się tuż za ich plecami ekipę MKS Ochota Warszawa. Początek meczu o godz. 15.00.

KKS Tut Basket Bielsk Podlaski – KS Legion Legionowo 117:67 (27:11, 31:24, 36:13, 23:19)

Punkty dla Legionu zdobywali: Pabianek – 12, Motel i Słoniewski – po 10, Lewandowski – 9, D. Benigni – 7, Pstrokoński – 6, Orłowski – 5, Łapiński i Zawistowski – po 4.

Poprzedni artykułPomysł z poślizgiem
Następny artykułZagłębie pognębione
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.