Przed czwartkowym (27 października), otwierającym nowy sezon TAURON Ligi meczem legionowskich siatkarek z Chemikiem Police faworyt był jeden, i to z gatunku tych murowanych. Zasadnicze pytanie brzmiało więc następująco: czy i jak młoda drużyna Pawła Kowala postawi się mistrzyniom Polski. Odpowiedź na nie kibice otrzymali już po 79 minutach.

Nie ulegało wątpliwości, że na pierwszy ogień przyszło legionowiankom zmierzyć się z rywalem, od którego zagrań łatwo się… poparzyć. Mimo to bój z mistrzyniami zaczęły one z dużym zapałem i chęcią nasypania piasku w tryby świetnie funkcjonującej drużyny Chemika. Inna sprawa, że przetrzebione urazami Novianki przystąpiły do gry w zaledwie 10-osobowym składzie. Walczyły jednak dzielnie. Wprawdzie nie było mowy o napędzeniu chemiczkom strachu, lecz w pierwszym, przegranym secie gospodynie zdobyły całkiem solidne 18 punktów. Drugiego niczym niespeszone legionowianki też rozpoczęły całkiem dobrze. Rozgrywały spokojnie i mądrze, umiejętnie wykorzystując nieliczne błędy rywalek. I do stanu 4:4 grały jak równy z równym. Ale trzy punkty dla gości później trener Kowal poprosił o pierwszy w tej partii czas. Tuż po niej Novianki spróbowały jeszcze podjąć pogoń, ale mimo niewątpliwej ambicji na doświadczone zawodniczki z Polic to jednak nie wystarczyło. I mniej więcej od połowy seta dystans dzielący obie ekipy szybko zaczął się powiększać. Chociaż zdarzały się gospodyniom fajne kiwki, celne ataki i skuteczne bloki, równorzędna gra z mistrzyniami kraju znajdowała się poza zasięgiem legionowianek. W drugim rozdaniu wyrwały im one już tylko 16 punktów.

W tej sytuacji wśród kilkuset legionowskich kibiców malała nadzieja na to, że ich ulubienice zabiorą przeciwniczkom choćby seta. Na szczęście, jak wiadomo, umiera ona ostatnia… Na trzeciego seta Chemik wyszedł już bez swojej gwiazdy, Agnieszki Korneluk, której trener Mierzwiński dał odpocząć. Oczywiście to było za mało, aby obraz gry uległ zasadniczej zmianie. Zwłaszcza na korzyść miejscowych. Było wręcz odwrotnie: szybciej straciły dystans do rywalek i już przy stanie 2:6 Paweł Kowal chciał coś w postawie swoich dziewczyn poprawić. Bez wielkiego rezultatu. Dlatego po kolejnych trzech straconych „oczkach” spróbował ponownie. Tyle że gra Novianek całkiem się posypała i stało się jasne, że nie zdobędą tego dnia nawet seta. Trzecie rozdanie IŁ Capital Legionovia przegrała do 8, a całe czwartkowe starcie 0:3.

Tuż po spotkaniu spokojny trener Novianek nie rozdzierał szat. – Wynik w tym meczu był może trochę sprawą drugorzędną. Chcieliśmy się dziś bawić siatkówką, bo zmierzyliśmy się z drużyną naprawdę europejskiego formatu, mającą w składzie zawodniczki światowej klasy. W zestawieniu z naszym młodym zespołem wynik mógł więc być przewidywalny. Dlatego przed meczem nie chciałem z drużyną o nim rozmawiać. Było u nas wiele debiutów, wiele stresów i dało się to zauważyć na boisku. Ale są też pozytywy i na nich będziemy się skupiali – komentował Paweł Kowal. – Tak na gorąco, z pewnością wyróżniłbym moje dziewczyny za prezentowaną w wielu momentach meczu konsekwencję, za walkę, no i za pomysły na grę. Ale oczywiście jest jeszcze dużo rzeczy, nad którymi musimy ciężko pracować.

Swój drugi ligowy mecz legionowianki rozegrają w czwartek (3 listopada) na wyjeździe, mierząc się z ekipą ŁKS Commercecon Łódź.

IŁ Capital Legionovia Legionowo – Grupa Azoty Chemik Police 0:3 (18:25, 16:25, 8:25)

Legionovia: Dąbrowska, Jedut 3, Dębowska 3, Duda 8, Dudek 11, Stefanik 2 oraz Kulig (l), Mras, Szymańska 2, Kubas.
Chemik: Fabiola 3, M. Łukasik 12, Wasilewska 12, Brakocević-Canzian 14, Cipriano 6, Korneluk 5 oraz Stenzel (l), Połeć 1, Oveckova, Jagła (l).
MVP: M. Łukasik.

Poprzedni artykułMedale na finał
Następny artykułDo trzech flakonów sztuka
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.