Nie bez przyczyny śpiewał kiedyś, czy raczej wykrzykiwał, znany polski artysta, że nie wierzy politykom. Powodów ci znad Wisły dostarczyli mu wszak sporo. Lecz nawet przedstawicielom tego obłudnego fachu można i warto czasem dać wiarę, zwłaszcza wtedy, gdy mówią o liczbach, powołując się przy tym na rzetelne, sprawdzone statystyki.

A takie w omawianym przypadku powinny one właśnie być, gdyż chodzi o dane państwowe! Mniejsza o to, czy komuś przypadną one do GUStu, grunt, że można im (chyba) zaufać. Przytoczył je podczas niedawnego pobytu w Legionowie pan Dariusz, były wodzirej krajowej polityki zagranicznej. Siedząc wygodnie obok dwójki kolegów z Koalicji Obywatelskiej, zaczął tłumaczyć obecnym, jak wygląda polska rzeczywistość, gdy nie patrzy się na nią przez różowy filtr telewizyjnych „Wiadomości”. Filtr, który nade często robi ludzi na szaro.

Weźmy choćby poziom inwestycji do Produktu Krajowego Brutto – całkiem niedawno było to 22 proc, a obecnie mamy marne 16,5. Gorsza w Europie jest tylko Grecja. Naród nie chce też najwyraźniej inwestować w potomstwo. Jakby na przekór rozdawanym przez państwo zachętom finansowym, ani myśli dać się zapłodnić apelami o produkowanie nowych obywateli. Przez minione dwa lata dzieci rodziło się u nas najmniej od czasu zakończenia drugiej światowej nawalanki. Widać nieznających wojny rodaków nie kręci już to, że sami zostają w pokoju… Nawet jeśli później mieliby za to otrzymywać miesięcznie pięć stówek. Mnóstwo też nas, niestety, zbyt wcześnie żegna się z tym światem. Owszem, pomagała w tym ostatnio pandemia, ale wedle wspomnianego speca od ekonomii nie przeszkadzała też zanadto rodzima służba zdrowia. Co oczywiście ocenił on jako chore. Optymizmem więc w Poczytalni za bardzo nie powiało. No, chyba że ktoś skupił się na zgoła odmiennym przekazie – i opuścił ją z wiarą w POlityczne obietnice.