Iluż to ciekawych, nieoficjalnych rzeczy można dowiedzieć się przy okazji oficjalnych uroczystości! Wystarczy tylko naciągnąć ich prominentnych uczestników na odrobinę zwierzeń lub wspomnień z dalekiej przeszłości. Inna sprawa, że podczas urodzinowego jubla w przedszkolnej „siódemce” nikt nikogo naciągać nie musiał. Po czterdziestu latach beztroskiego leżakowania goście aż palili się do odkurzania zapomnianych już dawno faktów.

Najbardziej smakowite podał słuchaczom na tacy sam prezydent miasta, przybliżając okoliczności, w jakich przygotowywano grunt pod budowę nowej siedziby placówki. Grunt społeczny, żeby nie było wątpliwości. Ten zaś, o dziwo, okazał się nadzwyczaj grząski. Wedle wypowiadanych z uśmiechem słów szefa grodu, pierwotny projekt zakładał, że gmach Przedszkola Miejskiego nr 7 będzie piętrowy. Wiadomo, chodziło o to, by na tej samej działce maksymalnie zwiększyć użyteczną powierzchnię obiektu. To jednak nie spodobało się okolicznym mieszkańcom i na zorganizowanych w tej sprawie konsultacjach kategorycznie zaprotestowali. Powód: wysoki budynek przesłoni im światło słoneczne. Tak więc inwestor, rad nierad, dołożył kasy i przerobił go na parterowy. Sęk w tym, że on również – tym razem wedle sąsiadów z górnych pięter – miał poważną wadę. Jaką? Oferował im brzydki widok z okien! Przeto urzędnicy znów wysupłali trochę grosza, po czym zmyślnie uczynili z przedszkolnego dachu prawdziwy, kolorowy ogród.

Na inne obawy, te dotyczące zwiększonego hałasu i ograniczenia terenów, gdzie możliwe będą spacery z psami, wiele już pomóc nie mogli. Za to, uprzedzając ewentualne protesty kierowców, zbudowali wokół najładniejszego legionowskiego przedszkola sporo miejsc parkingowych. I pomyśleć, że – jak z ręką na sercu zdradził pan Roman – proponując obdarowanie osiedla Sobieskiego wspomnianą inwestycją, początkowo spodziewał się on ze strony mieszkańców wdzięczności…