Rosnącym kosztom ogrzewania domów i mieszkań wiele osób przygląda się z dużym niepokojem. Sytuacja na bieżąco analizowana jest także w legionowskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej. Mając świadomość, że wciąż rośnie narzucony przez UE ekologiczny „haracz”, firma jeszcze mocniej chce zwrócić się w stronę metod produkcji ciepła, które nie będą wchodzić środowisku w drogę.

Podwyżek cen, może poza producentami drożejących towarów, nie lubi nikt. I tak już zapewne pozostanie. Przedmiotem owej niechęci pozostaje zazwyczaj ostatnie ogniwo, czyli sprzedawca towaru lub usługi. Tymczasem w większości przypadków rosnąca u niego cena wynika z ponoszonych po drodze kosztów. Bo zanim coś się komuś sprzeda, trzeba się wcześniej zaopatrzyć w towar.

Na lokalnym podwórku dobrym przykładem może tu służyć legionowskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej. Kiedy podwyższa ono stawki, obrywa od klientów po uszach. Tych z kolei bronią lubiący takie niusy dziennikarze, „zapominając” u źródła sprawdzić, skąd się owa podwyżka wzięła. – Media często tendencyjnie przedstawiają sytuację, mówiąc, że cena węgla się nie zmienia, a wręcz maleje. Ale to nie jest do końca tak, ponieważ do ceny węgla musimy jeszcze doliczyć koszty związane z emisją CO2. A wszyscy zainteresowani tą tematyką wiedzą, że tego rodzaju koszty rosną. Wiosną zeszłego roku udawało nam się kupować te emisje po około 15 euro za tonę, co oznacza, że do każdej tony kupionego węgla musieliśmy doliczyć kwotę dwa razy większą, czyli 30 euro. Na dzień dzisiejszy ta cena wynosi już 40 euro za tonę – zwraca uwagę Leszek Sierzputowski, dyr. ds. technicznych PEC Legionowo. Oznacza to, że za każdą z nich Przedsiębiorstwo musi wrzucić do pieca aż 80 euro. Krótko mówiąc, tanio nie jest.

Jakkolwiek trudno kwestionować samą ideę narzuconych przez Brukselę opłat, ich wysokość staje się coraz bardziej absurdalna. Mniej bowiem kosztuje zakup samego miału węglowego, niż de facto kara za puszczenie go z dymem. W tej sytuacji łatwo zrozumieć, że kierownictwo PEC-u patrzy w przyszłość i powoli chce od stosowania „czarnego złota” odchodzić. Chociaż produkcja ciepła z miału wciąż jeszcze pozostaje najtańsza, firma kontynuuje marsz w stronę rozwiązań przyjaznych środowisku. – Mamy w tej chwili złożony wniosek do funduszy norweskich dotyczący rozszerzenia naszej instalacji kogeneracyjnej. Chcielibyśmy wybudować kolejne silniki i produkować jeszcze więcej energii cieplnej z gazu. Mówimy tutaj o perspektywie dojścia do ponad pięćdziesięciu procent jej produkcji z tego paliwa – zapowiada dyr. Sierzputowski.

Perspektywie, póki co, dosyć odległej, ale z pewnością realnej i wartej organizacyjnego zachodu. Dotychczasowe legionowskie doświadczenia z jednoczesną produkcją ciepła oraz energii elektrycznej są w każdym razie zachęcające. Nic dziwnego, że po niedawnym uruchomieniu nowej instalacji odpylającej tak się w PEC-u do kolejnej ekologicznej inwestycji zapalili.

Poprzedni artykułZakaz z promilami
Następny artykułZagrywka w przyszłość
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.