Od inauguracyjnego koncertu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy legionowianie zawsze starali się grać w niej pierwsze skrzypce. I chociaż pandemia mocno roztroiła ich plany, w niedzielę miejscy wolontariusze znów, po raz dwudziesty dziewiąty, dali głośny koncert. Tym razem pod towarzyszącym tegorocznej akcji hasłem „Gramy z głową”, zbierając pieniądze dla oddziałów dziecięcej laryngologii, otolaryngologii i diagnostyki głowy.

Lokalne serce WOŚP-u biło jak zwykle w liceum ogólnokształcącym imienia Marii Konopnickiej. – Działamy od rana, chociaż w tym roku słowo „działamy” jest trochę umowne, dlatego że z wiadomych powodów nie działamy na terenie sztabu ze stoiskami, z koncertami, ze sceną i tego typu rzeczami. Ale mamy studio, które będzie trwało do 16.00, a może nawet trochę dłużej. Nasi sztabowi redaktorzy są tam oddelegowani i prowadzą wywiady oraz relacje. Oczywiście równolegle odbywa się zbiórka w internecie na naszej e-skarbonce. Co dalej? Śmiga licytacja na Allegro i coraz więcej osób jest zainteresowanych wystawionymi przez nas przedmiotami. Więc mamy nadzieję, że te licytacje, które potrwają jeszcze kilka dni, przyniosą jakiś wymierny efekt. Pogoda jest piękna i wolontariusze mają możliwość kwestowania w naprawdę fajnych warunkach. Tak więc, pomimo pandemii, jesteśmy na posterunku i działamy – relacjonował Mariusz Suwiński, szef sztabu WOŚP w LO im. M. Konopnickiej.

Inna sprawa, że w obecnej sytuacji dogranie wszystkich szczegółów było dla orkiestrowych sztabowców wyjątkowo trudne. Sanitarne ograniczenia także im dały się we znaki. – Nie mogliśmy się, tak jak co roku, spotkać całą grupą i zrobić burzę mózgów. Więc praktycznie każdy pracował sam w domu. Jak zawsze byliśmy podzieleni na zespoły, a jedyny minus był taki, że czas nas gonił i nie wiedzieliśmy, co będzie i jak ten finał będzie wyglądał – opowiada Jakub Karczmarczyk, młodzieżowy „mózg” sztabu WOŚP w „Konopie”. Mimo braku stacjonarnych atrakcji, w Legionowie prezentował się on jednak doskonale. Nie tylko zresztą dzięki pięknej, słonecznej pogodzie. Pod nieobecność wolontariuszy z innych sztabów, „Konopnicka” wysłała ich na miasto ćwierć tysiąca. Na wzmocnienie oferując im, swoim zwyczajem, smaczny i pożywny bigos. – Ja się cieszę, że jak zawsze mam ogromne wsparcie sztabu. To grupa około 20 ludzi, którzy tutaj w różnych „ministerstwach” pracują. To jest fajne, że oni są tu, na miejscu i właściwie to oni ten finał organizują – mówi Mariusz Suwiński. A Kuba Karczmarczyk dodaje: – Wszyscy jesteśmy starą ekipą, choć w tym roku doszło kilka nowych osób. Z tego, co wiem, nasz sztab jest jedynym w powiecie legionowskim złożonym właściwie tylko z młodych osób.

Bywało, że na ulicach kwestowali sami licealiści, ale zdarzały się też zbiórki prowadzone całymi rodzinami. Zbiórki, warto dodać, z reguły bardzo pod względem finansowym udane. – Są chętni. Najbardziej w takich miejscach, gdzie nie ma dużo wolontariuszy. A jak nie są chętni, to ludzie przechodzą obok i nic nie odpowiadają – uśmiecha się kwestujący w Legionowie Michał. Jego starszy opiekun, pan Michał, potwierdza: – Zbiórka w tym roku idzie bardzo fajnie. Spodziewaliśmy się mniejszego zainteresowania, ale jednak tradycja tej zbiórki jest u ludzi żywa, tak więc nie ma problemu.

Nie było go też z zaproszeniem do działającego w „Konopie” internetowego studia ciekawych gości. Jeśli chodzi o prezydenta Legionowa, rozmowa z licealistami wyszła mu koncertowo. I pomimo zrozumiałych ograniczeń, liczył też na równie udany, wyrażony w złotówkach rezultat miejskiej zbiórki. – To nie będzie całkiem normalny finał, ale najważniejsze, że jest; że mimo strachu i pewnych ograniczeń Jurek Owsiak oraz tysiące młodych ludzi podjęli to wyzwanie, żeby w innych okolicznościach nie zatracić tej idei i ją kultywować. Myślę, że ważne jest to, że zbierzemy pieniądze i znowu będzie za nie ratowane ludzkie życie – uważa Roman Smogorzewski. – Czy będzie rekord, zobaczymy. Jeżeli tak, będziemy się cieszyć. Jeżeli nie, też będziemy się cieszyć, bo zawsze rekordem są tutaj gorące serca mieszkańców, ludzi naprawdę w bardzo różnym wieku – podkreśla Mariusz Suwiński.

Jakkolwiek dla Owsiakowych orkiestrantów liczą się głównie finansowe efekty ich trudu, przynosi on też dodatkowe korzyści. Dostrzegają je rodzice i nauczyciele, czuje to również legionowska młodzież. Także z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 2 i Zespołu Szkół Millenium, które połączyły siły i zbierały pieniądze z wykorzystaniem internetu. – Sama idea WOŚP-u mnie motywuje i daje mi szczęście oraz przyjemność. Tak samo jak wielu młodym osobom, z którymi mam kontakt. Nie do opisania jest to wrażenie, kiedy małymi dla nas rzeczami dajemy radość i szczęście innym osobom, tym które po prostu bardziej tego potrzebują – mówi Jakub Karczmarczyk. A najważniejsze, że owo wrażenie udaje się Orkiestrze łączyć z ważnymi medycznymi konkretami. – Większość pieniędzy przeznaczanych na służbę zdrowia idzie dzisiaj na walkę z koronawirusem: na testy czy na respiratory. A jest jeszcze cała paleta tysiąca różnych chorób i tysiąca różnych przyrządów, które są niezbędne do ratowania życia. I tak jak od prawie 30 lat te pieniądze są dobrze inwestowane i pomagają ratować ludzkie życie, te dzisiaj zebrane również przysłużą się temu szczytnemu celowi – mówi prezydent Smogorzewski.

Według informacji dostępnych niedługo po niedzielnym finale, wolontariusze z „Konopnickiej” zgromadzili blisko 244 tysięcy złotych, a młodzież z ZSP 2 i szkoły Millenium – ponad 62 tysiące. Wciąż jednak trwają aukcje w internecie, więc zebrana w Legionowie suma z pewnością jeszcze wzrośnie.

Poprzedni artykułZe żłobka wprost na emeryturę
Następny artykułNieudana cofka
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.