fot. arch.

W trakcie marcowej sesji legionowskich radnych wrócił temat budżetu obywatelskiego. Innymi słowy pieniędzy, jakie dany samorząd odda mieszkańcom do dyspozycji, by ci zdecydowali o ich przeznaczeniu. Miasto odłożyło już na ten cel pół miliona złotych. Kłopot w tym, że Regionalna Izba Obrachunkowa postawiła wobec tych środków proceduralne weto. Z kolei ratusz stoi na stanowisku, że racja jest po jego stronie.

Przedstawiając radnym sytuację, prezydent postawił sprawę jasno: – Nie ma innego wyjścia, jak to, co proponujemy. Bo gdybyśmy sami uchylili ten budżet obywatelski w tym roku, jakby na sugestię Regionalnej Izby Obrachunkowej, to o wydatkowaniu tych pieniędzy trzeba by w tym roku zapomnieć. W naszej ocenie RIO nie ma absolutnie racji, uchylając tą uchwałę, i chcemy tego bronić. Ja trzeciej drogi nie widzę. Uważam, że rada powinna bronić naszego stanowiska, czyli tego, że uchwalając budżet, przyjęliśmy rezerwę na budżet obywatelski – powiedział Roman Smogorzewski.

Izba twierdzi tak: najpierw powinno się stworzyć zasady realizacji budżetu obywatelskiego i ustalić, na co pieniądze będą wydane. A dopiero później zarezerwować na ten cel środki. Zdaniem władz miasta to nielogiczne, nie znajduje też uzasadnienia w prawie. – To stanowisko kolegium RIO nie było dla nas jasne i precyzyjne na tyle, żeby móc sanować na przykład tę uchwałę, którą oni zaskarżają. Ono nie wskazywało, czy swoją ocenę o istotnym naruszeniu prawa opierało na uznaniu, że uchwała została wydana bez podstawy prawnej czy też z naruszeniem podstawy do podjęcia uchwały. Nie zawierało też, wbrew wymogom prawa, konkretnych i jednoznacznych wyjaśnień w zakresie naruszenia przepisów prawa nie tylko przez wskazanie właściwych przepisów prawa materialnego, z którymi akt organu gminy jest niezgodny, ale też wykazanie, na czym to naruszenie polega i w czym się wyraża – tłumaczyła Agnieszka Zielińska, radca prawny UM w Legionowie.

Niezależnie od opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej, w urzędzie miasta powstaje dokument mający regulować funkcjonowanie budżetu obywatelskiego. W oparciu m.in. o dobre praktyki z innych gmin oraz rozmowy z mieszkańcami. Część radnych z opozycji przyjęła słowa prezydenta dosyć chłodno. Ten zaś na gorąco zareagował. – Jeżeli ktoś ma zarzuty, że my to próbujemy narzucić, że to będzie nieobywatelskie, no to niech ma odwagę i chęć przedstawienia lepszej propozycji – rzucił Roman Smogorzewski. – Teraz pan mówi, że już ta komórka te prace wykonała. To ja bym chciał, panie prezydencie, żeby może ta komórka poinformowała radnych, jeszcze zanim to zostanie uchwalone, jak te prace wyglądają, jak ten regulamin wygląda – odrzekł Mirosław Grabowski.

Różne pRIOrytety

Radni otrzymali zapewnienie, że kiedy tylko dokument zyska ostateczny kształt, dostaną go do wglądu. Jeden z nich nie poczuł się jednak usatysfakcjonowany. – A można było zaprosić radnych do współpracy nad takim regulaminem już w miesiącu grudniu. Wtedy była opinia Regionalnej Izby Obrachunkowej sygnalizująca problem. Wtedy już mogliśmy usiąść i dyskutować nad tym tematem i wtedy, w styczniu, mogliśmy przyjąć jakąś uchwałę. Ona być może również zostałaby zakwestionowana przez RIO, ja tego nie neguję, że Regionalna Izba Obrachunkowa nie ma racji. Nie rozstrzygam, bo nie jestem w tym zakresie władny. Ale ja sygnalizuję, że my sobie sami stwarzamy problemy: przyjmujemy prawo, narażając się na kwestionowanie tego prawa – twierdził radny Grabowski. Prezydenta to wystąpienie nie przekonało. – Ja nie wiem, jak pan by chciał ten budżet obywatelski inaczej zrealizować. I tak skończyłoby się tak jak się skończyło, bo jeszcze raz panu powtórzę, że ten sam problem mają gminy, które od kilku czy kilkunastu lat realizują budżet obywatelski.

Jak zaznaczył Roman Smogorzewski, co izba, to inne stanowisko w tej sprawie. A to obywatelskim budżetom za dobrze nie wróży. Tak czy inaczej, wątpliwości pozostały. – Ja mam jedno pytanie: jeżeli sprawa znajdzie się w takim trybie, jaki przedstawiła nam pani prawnik, że zostałaby skierowana do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, to czy te pieniądze w kwocie, którą przeznaczyliśmy w budżecie, będą jakby możliwe do wykorzystania, czy one będą w tym momencie wstrzymane? – dociekał Artur Pawłowski. – Co zrobi izba, ja nie wiem. I nigdy taka kwestia nie jest z nami uzgadniana. Może i dlatego, że po raz pierwszy w naszej historii taka sytuacja się zdarza. Najprawdopodobniej, skoro kwestionują utworzenie takiej rezerwy, to ta rezerwa zostanie zlikwidowana – odpowiedziała skarbnik Jolanta Ćwiklińska.

Jazda na rezerwie

Zaledwie dzień później przewidywania strażniczki miejskich finansów się sprawdziły. Kolegium RIO uznało, że zapis dotyczący ustalenia rezerwy celowej na realizację zadań w ramach budżetu obywatelskiego jest nieważny. W tej sytuacji prezydent zarekomenduje radnym powierzenie rozstrzygnięcia sporu sądowi administracyjnemu. Tym sugerującym złe intencje twórców założeń budżetu „dla ludu” zaproponował wcześniej coś innego. – Serdecznie pana i wszystkich państwa radnych zapraszam do tego, żebyście to państwo określili na komisji, którą uznacie za właściwą, jak ten budżet obywatelski w Legionowie ma wyglądać. Ja deklaruję współpracę, ale nic nie chcę narzucać (…) żeby nie było takich insynuacji, jakie padały, że to będzie budżet nieobywatelski. (…) Łatwo się krytykuje, trudniej się pracuje. Proszę takie zasady przygotować – powiedział Roman Smogorzewski. Czując się zapewne adresatem tych słów, Mirosław Grabowski podjął wyzwanie. – Zobowiązuję się, że jako stowarzyszenie złożymy projekt takiej uchwały. Tylko prosiłbym o nieodrzucanie tego projektu, bo do tej pory przeważnie wszystkie moje wnioski są odrzucane i nierealizowane. Tak że, panie prezydencie, poproszę o materiały, które zostały opracowane przez pracowników urzędu miasta, i postaram się przygotować odpowiedni projekt uchwały.

Jak zatem widać, kwestia legionowskiego budżetu obywatelskiego nadal jest otwarta. I wygląda na to, że tak jeszcze przez długi czas pozostanie.

Poprzedni artykułPiątka na trasie
Następny artykułWoda na młyn spekulacji
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.