Mieszkańcy, którzy w niedzielny ranek pojawili się w okolicach Wieliszewskiej Trasy Crossowej, natknęli się na bulwersujący widok. Nieznany jak dotąd sprawca wyrzucił tam ogromną stertę zniszczonych, nadających się już tylko na złom części samochodowych.

Ze względu na charakter wyrzuconych w lesie odpadów, do ich „ujemnej” wartości estetycznej dochodzi jeszcze zagrożenie dla środowiska. Dlatego jak informują lokalni urzędnicy, sprawą na odległość śmierdzącą porządkowaniem jednej ze złodziejskich „dziupli” zajęła się już policja. Jej zadaniem będzie m.in. zabezpieczenie samochodowych śmieci, które zostaną wykorzystane jako materiały dowodowe. Następnie miejsce uprzątną pracownicy gminy Wieliszew. Każdy, kto mógłby wnieść coś do śledztwa, proszony jest o kontakt z Komisariatem Policji w Wieliszewie lub pracownikami tamtejszego Referatu Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska.

Opisywany przypadek, choć bez wątpienia spektakularny, nie jest odosobniony. Spacerowicze i inni miłośnicy ruchu na świeżym powietrzu często zgłaszają dzikie wysypiska odpadów po remontach czy budowach domów. Każdy taki sygnał jest przez urzędników sprawdzany i czasem udaje się ustalić sprawców, na przykład poprzez rachunki czy pozostawione w śmiechach faktury. Wtedy, oprócz zapłacenia dotkliwej kary pieniężnej, winny musi także posprzątać cały bałagan. Większość środowiskowych śmieciarzy – mimo coraz większej liczby montowanych w lesie fotopułapek – pozostaje jednak bezkarna, a koszty ich wybryków ponoszą wszyscy mieszkańcy gminy.

Poprzedni artykułCo dalej z wałami?
Następny artykułMozaika dla potomnych
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.