W trzecią sobotę maja krajowe placówki muzealne jak co roku przeżyły kolejną bezsenną noc. Także w Legionowie stały one przed gośćmi otworem. I to już na długo przed zachodem słońca. Ku zadowoleniu organizatorów, mieszkańcy też coraz chętniej otwierają się na historię, której nie trzeba poznawać w ciszy i filcowych papuciach.

– Przygotowaliśmy z tej okazji między innymi specjalny folder poświęcony wystawie dotyczącej historii dworów w powiecie legionowskim – mówi dr hab. Jacek Szczepański, dyr. Muzeum Historycznego w Legionowie. – Ale najważniejsze jest to, że jesteśmy bardzo zadowoleni z tej, naszej już dwunastej Nocy Muzeów, ze względu na frekwencję. Mieliśmy bardzo wielu gości, zarówno w siedzibie głównej przy ul. Mickiewicza, jak i w filii na Piaskach.

Już tradycyjnie, mając do dyspozycji o wiele więcej miejsca w plenerze, zaproponowano tam mieszkańcom wycieczkę w przeszłość. Wprawdzie mało kolorową, bo wojenną, lecz dla miłośników historii bardzo atrakcyjną. W końcu rzadko ma się okazję zobaczyć i usłyszeć na przykład, jak mógł wyglądać atak na broniony przez Polaków sztab polowy. Od razu uspokajamy: nasi zwyciężyli… – Noc Muzeów w Filii „Piaski” była poświęcona 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, a to w związku z przypadającą w tym roku 75. rocznicą powstania. Mieliśmy dużą grupę rekonstruktorów w jej mundurach historycznych, mieliśmy też dużo pojazdów z epoki. A przede wszystkim było otwarcie nowej wystawy „Kościuszkowcy 1943-1945”. Są na niej ciekawe pamiątki po kościuszkowcach związanych po wojnie z Legionowem. To cenne, że te pamiątki trafiły do nas od ich rodzin. Tak więc jest o pierwszej dywizji, ale bardzo lokalnie – podkreśla dr Mirosław Pakuła, kierownik muzealnej Filii „Piaski”. Dość powiedzieć, że jednym z przypomnianych żołnierzy był pierwszy przewodniczący Towarzystwa Przyjaciół Legionowa Stanisław Feliszek.

Tym razem jednak główny szturm legionowianie przypuścili nie na wystawy czy prelekcje. Niekwestionowaną gwiazdą imprezy zostało 60-tonowe cacko żołnierzy z 1. Warszawskiej Brygady Pancernej im. Tadeusza Kościuszki. Niemiecki z pochodzenia, a służący obecnie w polskiej armii czołg Leopard II ledwo opierał się szarżom zafascynowanej dzieciarni. – Idea Nocy Muzeów się sprawdza. My oczywiście staramy się co roku to modyfikować, rozwijać. No i są efekty, bo za każdym razem jest więcej gości. Bardzo się z tego powodu cieszymy – mówi Mirosław Pakuła. – To niezwykle, że w młodym mieście o tak krótkiej historii potrzeba korzystania z niej jest bardzo duża – dodaje dyr. Szczepański. Pozostaje tylko pytanie, dlaczego raz w roku, i to w dodatku nocą, owa potrzeba staje się silniejsza? Pan Jacek ma na to swoją teorię: – Ponieważ można trochę inaczej, w nietypowy sposób spędzić czas. Poza tym pokazujemy też muzeum „od kuchni”, jakiego na co dzień nie widać: są np. wyjątkowe eksponaty i specjalne prelekcje.

Tym razem traktowały one oczywiście o dywizji kościuszkowców, a także lokalnych majątkach szlacheckich oraz wojennych dziejach dworca kolejowego w Legionowie. W sobotę rozstrzygnięto też dziewiątą edycję przeznaczonego dla uczniów konkursu historycznego na temat dziejów miasta. Krótko mówiąc, działo się. I parafrazując słowa znanego szlagieru, wypada tylko dodać za jego twórcą: nie zwiedzać w taką noc, to grzech!

Poprzedni artykułFighterzy na podium
Następny artykułSmutne pożegnanie
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.