Istnieje grupa ludzi, która sądzi, że jest ofiarą przemocy ze strony rządu. Nie jest to jednak przemoc fizyczna. Według jednej z mieszkanek powiatu, już od dawna prowadzone są tajne eksperymenty na ludziach, dzięki którym wpływa się na ich umysł za pomocą fal elektromagnetycznych.

Nie każdy reaguje na nie tak samo, jednak ci najbardziej „dotknięci” odczuwają ciągłe zmęczenie, głód, mdłości i zaburzenie równowagi. – Słyszę je. Te fale w sensie. Nocami słyszę wysokie  piski w uszach, przez które nie mogę spać. Gdzieś wyczytałam, że aby ich nie słyszeć, mogę zawinąć głowę folią aluminiową. I faktycznie to pomaga. Im grubiej zawinę, tym mniej słyszę – mówi pani Bożena.
Według kobiety, eksperymenty takie prowadzone są już od bardzo dawna, bo zapoczątkowali je oczywiście nie kto inny, a naziści. Chcieli oni bowiem stworzyć broń, dzięki której można sterować ludzkim umysłem za pomocą  jednego przycisku. W dniu dzisiejszym rozwinęły się one do takiego stopnia, że można czytać innym w myślach. Ale to nie wszystko, bo te myśli mogą być także przekazywane. – Piski słyszę w nocy, ale w dzień normalnie do mnie mówią. Idę do sklepu i słyszę głosy. Na razie próbują mną manipulować na mniejszą skalę, dajmy na to, chce kupić pomidory a oni wysyłają mi fale i mówią, że nie pomidory, a ogórki. No i co mam zrobić, biorę te ogórki. Kontrolują mną, mówią mi rzeczy, a ja nic nie mogę z tym zrobić – twierdzi zrozpaczona kobieta. Oprócz kontroli myśli można też kontrolować sny, a nawet ciało. – Wyrzuciłam z domu telewizor, telefon i mikrofale, bo to wszystko może na mnie wpływać. Ale wiem, że to nie pomoże do końca, bo te fale dochodzą też z zewnątrz – dodaje.
Niedawno w Warszawie odbyła się manifestacja przeciwko „terrorowi ze strony rządu za pomocą fal mikrofalowych”, w której pani Bożena także brała udział. – Ja to i tak nie mam tak źle jak niektórzy. Ja tylko słyszę. Niektórzy mają też wczepione implanty w skórę. Widziałam rany na ich ciele, bo próbowali je wyciąć, ale to nie jest wcale takie proste – kończy kobieta.
Pewnie prostsze byłoby udanie się do specjalisty na badanie. Jednak ci ludzie negują wszelkie diagnozy psychiatryczne, ponieważ „lekarze też są na ICH posłanie” i tylko ta mała grupa zna prawdę.