Jak opowiada jeden z naszych informatorów, niektórzy mieszkańców Chotomowa zaprzyjaźnili się z dzikami. Jest to jednak przyjaźń nieszczera, bowiem karmiąc te zwierzęta mają na względzie grubość słoniny jaka przyrasta dzikom na bokach.

– Kiedy przychodzą święta zdarza się, że w niejednej chotomowskiej stodole czy komórce wisi dzik – mówi szeptem krępy mieszkaniec Chotomowa. Przekonuje też, że to świetne mięso i jak się w domu nie przelewa to kilkanaście kilo mięsa w lodówce jest na wagę złota. Czy boją się włośnicy? Nie przywiązują do tego wagi. Według zapewnień rozmówcy, po zwabieniu dzika do ogrodu i zaszlachtowaniu pechowca, próbka mięsa trafia do znajomego weterynarza. Ten bada je pod kątem występowania pasożytów.

Kiełbaska z larwami

A bać się jest czego! Dzik jest często nosicielem pasożyta o nazwie włosień kręty. Do zakażenia dochodzi właśnie przez spożycie zarażonego mięsa. Larwy tego pasożyta osiągają u człowieka dojrzałość w jelicie cienkim. Pasożyt trafia do krwi a później do mięśni, gdzie się otorbiają. Jeśli więc po zjedzeniu mięsa zaczyna bolec brzuch, mięśnie i towarzyszy temu wysoka gorączka – To znak, że wraz z pyszną kiełbaską spożyłeś larwy pasożytów. Włośnica to ciężka choroba, która prowadzi do wielu poważnych powikłań (zapalenie mózgu, płuc i mięśnia sercowego).

Fakt, że dzika świnka kusi. Przed spożyciem dziczyzny z niewiadomego źródła warto jednak się zastanowić.