Legionovia KZB Legionowo zaliczyła pierwsze ligowe zwycięstwo na boisku w 2016 roku. Podopieczni Ryszarda Wieczorka pokonali przy Parkowej lidera rozgrywek Stal Mielec 2:0. O triumfie przesądziły zdobyte po przerwie gole Jarosława Wieczorka i Łukasza Wolsztyńskiego.

W obozie piłkarskiej Legionovii trudno było o optymizm przed domowym starciem z liderem tabeli. Mielczanie w tym roku jeszcze nie przegrali, zaś gospodarze nie zaznali smaku zwycięstwa od 31 października. Przed sobotnią konfrontacją trener Ryszard Wieczorek szukał nowych rozwiązań w składzie: w wyjściowym składzie pojawili się bramkarz Piotr Smołuch, powracający po kontuzji Sebastian Milewski i Rafał Wolsztyński.

Od pierwszej minuty legionowianie sprawiali lepsze wrażenie od faworyzowanego przeciwnika. Wysoki pressing, aktywna gra w ataku i obronie sprawiły, że Legionovia prowadziła grę, choć w pierwszej połowie nie miało to bezpośredniego przełożenia na groźne strzały na bramkę Tomasza Libery. Ze strzeleckiego marazmu miejscowych próbował wyrwać Krystian Wójcik. Po odbiorze i podaniu Milewskiego były pomocnik Pogoni Siedlce nie zdołał jednak pokonać Libery.

O wiele więcej działo się w drugiej połowie. Najpierw Wojciech Kalinowski spróbował swoich sił z dystansu, lecz piłka nieznacznie minęła mielecką bramkę. W 59 minucie znowu bliscy szczęścia byli gospodarze, lecz tym razem arbiter dostrzegł faul Kamil Wiktorskiego na bramkarzu rywala. W 72 minucie Legionovia dopięła swego. Jarosław Wieczorek trafił z rzutu wolnego w rękę Sebastiana Łętochy, za co sędzia Jacek Lis podyktował rzut karny. Jarosław Wieczorek okazał się skutecznym egzekutorem „jedenastki”, zupełnie myląc Liberę. Dla legionowskiego pomocnika była to pierwsza bramka w nowych barwach. W końcówce Stal postawiła wszystko na jedną kartę, przez co gospodarzom łatwiej było o kolejne groźne ataki. W doliczonym czasie gry miejscowi wyprowadzili kontrę, w której Rafał Wolsztyński dostrzegł w polu karnym lepiej ustawionego brata Łukasza. Drugi z braci Wolsztyńskich z łatwością wpakował piłkę do bramki, ustalając wynik spotkania.

W sobotnim meczu Stal nie przypominała drużyny przodującej całej lidze. Natomiast gospodarze zagrali bardzo dobrze, a ich wygrana była zupełnie zasłużona. – Pierwsza bramka była przypadkowa: piłka uderzyła w mur, sędzia podyktował rzut karny i to ustawiło mecz. Byliśmy w takiej dyspozycji, że nie mieliśmy większych argumentów, żeby to odrobić. Przy tych wynikach jakie padły wydawało mi się, że drużyna przyjechała tutaj zremisować i taki minimalizm został ukarany – ocenił po spotkaniu Janusz Białek, trener przyjezdnych. – Jedyne co ciśnie się na usta to wreszcie punktujemy, wreszcie wygrany mecz. Nasza radość była uzasadniona. Mam nadzieję, że zawodnicy przekonali się w jakim kierunku to powinno iść: duża dyscyplina, duże zaangażowanie i wtedy można korzystać ze swoim umiejętności. Pewność siebie rosła z minuty na minutę, a za nią chęć grania w piłkę. Trzeba chylić czoła przed tymi zawodnikami, że poradzili sobie w tak trudnym meczu z liderem, będąc pod presją z powodu niewygranych meczów – skomentował z kolei opiekun miejscowych Ryszard Wieczorek.

Gospodarze mogą tylko na chwilę odetchnąć, bowiem zdobyte punkty pozwoliły zachować dsytans od strefy spadkowej, który obecnie wynosi trzy „oczka”. Po 25. kolejce pod kreską nadal znajdują się Gryf i Nadwiślan. Natomiast po dotkliwej klęsce Rakowa Częstochowa z GKS-em Tychy 1:8 Znicz Pruszków wskoczył na 3. miejsce w tabeli. W kolejnej serii spotkań Legionovię czeka równie trudne zadanie. W sobotę 16 kwietnia legionowianie zostaną podjęci przez wicelidera tabeli Wisłę Puławy.

Legionovia – Stal 2:0 (0:0)
bramki:
J.Wieczorek 72 (k), Ł.Wolsztyński 90
żółte kartki: Bajat, Wiktorski – Łętocha, Getinger
Legionovia: Smołuch – M.Grzelak, Wiktorski, Bajat, Miś (75 Michalak) – Garyga (89 Goliński), Milewski, J.Wieczorek, Wójcik, W.Kalinowski (80 Ł.Wolsztyński) – R.Wolsztyński.
Stal: Libera – Sulewski, Zalepa, Bierzało, Getinger – Prejs (73 Żegleń), Żubrowski (63 Radulj), Lech, Nowak, Sobczak (54 Łętocha) – Prokić.