W trakcie styczniowej sesji powiatowi radni poznali między innymi efekty samorządowych akcji prozdrowotnych. Szczególne zaniepokojenie mogą budzić wyniki badań postawy ciała u uczniów szkół podstawowych. Na blisko 1799 drugoklasistów, aż u 932 wykryto nieprawidłowości. Sądząc po tych liczbach, jest powód do niepokoju.

Znawców tematu informacje wynikające z podsumowania Powiatowego Programu Promocji Zdrowia nie dziwią. Także dlatego, że są zbliżone do tych odnotowywanych w poprzednich latach. – Nasze dzieci przede wszystkim nie mają ruchu – albo są go pozbawione, albo jest on ograniczony. Siedzący tryb życia, nadwaga, niewłaściwe stanowisko pracy i wypoczynku, a co za tym idzie niewłaściwa pozycja w ich trakcie. Mamy także całą masę dziwnych nawyków, dlatego wady postawy pojawiają się coraz częściej i są coraz bardziej poważne – mówi Monika Kulma, specjalista fizjoterapii od lat pracująca m.in. z lokalną młodzieżą.

Tak źle oczywiście wcale być nie musi. Duża w tym rola rodziców i opiekunów, którzy powinni obserwować, jak ich pociechy spędzają czas. I kiedy zajdzie taka potrzeba, interweniować. – Warto jest na nasze dzieci patrzeć: jak siedzą, jak się poruszają, czy nie spędzają całego dnia przy komputerze i czy potrafią angażować się do jakiejś aktywności ruchowej? Jest wiele zajęć dostępnych zarówno w szkole, jak i poza nią, z których dzieci niestety często nie korzystają, chociaż mogą.

W przypadku wątpliwości dotyczących stanu zdrowia dziecka, najlepiej oczywiście zasięgnąć porady fachowca. Na początek mogą to być choćby szkolna pielęgniarka lub nauczyciel wychowania fizycznego. Im szybciej, tym lepiej, bo nawykowe wady postawy da się czynnie korygować. Ale wszystko do czasu. – W momencie, kiedy ten nawyk zaczyna być trwały, pojawia nam się tak zwana rzeczywista wada postawy, która wymaga już leczenia specjalistycznego. Zaczyna się fizjoterapia, konsultacje lekarzy ortopedów, niejednokrotnie neurologów, a za tym idzie gorsetowanie, czasem też kończy się to operacją – przestrzega Monika Kulma. Często wystarcza jednak właściwa rehabilitacja. Chcąc ją dziecku zapewnić ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia, rodzice powinni postępować wedle określonej procedury. – Muszą się udać do lekarza pierwszego kontaktu, do pediatry, który oceni sytuację i w razie potrzeby wystawi skierowanie do rehabilitanta, który później zleci konkretne zabiegi w placówce. Wtedy można zapisać się na zabiegi rehabilitacyjne, rehabilitant – oprócz wykonywanych ćwiczeń – jak dalej profilaktycznie działać, by właściwie funkcjonować – mówi Dorota Glinicka, prezes zarządu ZOZ „Legionowo”.

Finansowany przez NFZ cykl zabiegów rehabilitacyjnych trwa dwa tygodnie. Jeżeli pomogą, warto zadbać, by już więcej dziecko ich nie potrzebowało. Najprostsza droga do celu wiedzie przez aktywność fizyczną – pływanie, bieganie lub na przykład taniec. Pójście tą drugą, z pozoru wygodną i łatwiejszą, oznacza proszenie się o kłopoty. – Na ogół jest tak, że na przykład problem ze stopami pociąga za chwilę problem kolan lub kręgosłupa. Działa to także w drugą stronę. Z jednej wady zaczyna nam się robić problem dotyczący całego narządu ruchu, nie tylko jednego miejsca. I to jest właśnie to, na co powinniśmy zwracać uwagę. Tym samym zainwestujemy w to, żeby za kilka lat nasze dzieci nie miały poważnych problemów – radzi fizjoterapeutka.

Wyniki badań postawy uczniów powiatowych szkół podstawowych nie odbiegają od danych z innych regionów kraju. Te zaś wskazują, że u ponad połowy dzieci występują w tym względzie różne nieprawidłowości. Najwyższy czas bić na alarm.