Jeśli już tańczą, jak im zagrają, to na najwyższym poziomie. Młodzi artyści, podopieczni legionowskiego Studia Born2Dance, potwierdzili to przed kilkoma tygodniami w czeskim Libercu. Grupa taneczna Fame wróciła stamtąd nie tylko z wrażeniami.

Sukces jest tym większy, że podczas imprezy w Czechach nie walczono o przysłowiową pietruszkę. – To były mistrzostwa federacji WADF, czyli World Artistic Dance Federation, która zrzesza bardzo wielu tancerzy ze wszystkich stron świata. W jednych kategoriach na pewno był troszeczkę niższy poziom, w innych było bardzo, bardzo ciężko, aczkolwiek cieszymy się, że to właśnie nam udało się zdobyć sześć tytułów mistrzów świata – mówi Małgorzata Szulc, współwłaścicielka Studia Born2Dance.

– Miejsca są oczywiście ważne, ale nas cieszy przede wszystkim wysoki poziom, jaki zaprezentowali nasi tancerze – dodaje jej biznesowy (i nie tylko) partner Mariusz Mikołajek. Po udanym starcie w mistrzostwach kraju pojechało ich do Czech, również dzięki finansowemu wsparciu urzędu miasta, trzydziestu trzech. Mogli tam zaprezentować swą świetną technikę, choreografię czy stroje, ale mogli też sporo nauczyć się od innych. – W Libercu było ponad 350 kategorii, począwszy od tańca towarzyskiego, przez hip hop, break dance, disco dance, czyli naszą koronną dyscyplinę, jazz, modern – tak naprawdę wszystko. Była to więc ciekawa impreza dla tancerzy także ze względu na to, że mogli poznać również inne techniki taneczne – zauważa Małgorzata Szulc. – Rywalizacja, wiadomo, jest, ale ja traktuję to jako zabawę. Na zawodach trzeba się starać, trzeba dawać z siebie wszystko, ja jednak cieszę się tym, co robię i staram się tym bawić, bo zabawa jest najważniejsza – mówi Zuzia Wroceńska z grupy tanecznej Fame.

Aby jednak tańcem się bawić, najpierw trzeba się go nauczyć. A na to nawet wysportowany, młody człowiek musi poświęcić bardzo wiele czasu. – Zdolny, od trzech lat. Taki przeciętny: pięć – siedem. To jest podstawa. Oczywiście są osoby, które nigdy nie będą solistami, bo nie mają do tego predyspozycji. Ale fajne jest to, że mają możliwość wystąpienia w formacji tanecznej, w dużej grupie, i przeżycia tego samego – podkreśla Mariusz Mikołajek. Ale bez względu na talent, parkiet lubi, jak wylewa się na nim dużo potu. – Tak naprawdę tancerz na wysokim poziomie, który chce osiągać sukcesy, tym bardziej międzynarodowe, musi trenować codziennie. Wszystko zależy od niego, od jego wytrwałości, od jego siły, od tego, jak bardzo chce osiągnąć wyznaczony cel – mówi inna członkini grupy Fame, Paulina Szymkowska. Jak łatwo zauważyć, rzadko przyświeca on panom. Nasuwa się pytanie: dlaczego? – Nie mam pojęcia. Może po prostu nie mają odwagi przyjść na zajęcia?Ale mi to nie przeszkadza i jestem z nich zadowolony – zapewnia Miłosz Pliżga.

Trudno zresztą, będąc mistrzem świata, robić za smutasa. Tym bardziej, że nawet w profesjonalnym tańcu rzadko łapie się kontuzje, za to często bakcyla na całe życie. – Wielu naszych solistów ma albo rozsiane gdzieś po Polsce swoje szkoły tańca, albo tańczy w teatrach, albo wyjeżdża za granicę na kontrakty. Tak że większość z nich kontynuuje karierę taneczną, tylko w troszeczkę innej formie – cieszy się Małgorzata Szulc. Dzięki aktywności na parkiecie, w formie pozostając często przez całe życie. I to dopiero nazywa się mistrzostwo!